ZAOLZIE

Polski Biuletyn Informacyjny

dokumenty,  artykuły, komentarze, aktualności

Numer 2/2007 (38)

CIESZYN

23 lutego 2007

wersja do druku  MS Word  (doc)

   powrót do strony głównej   www.zaolzie.org  

 


SPIS TREŚCI

1. BILANS „PRZYJAŹNI” CZESKO-POLSKIEJ NA ZAOLZIU W LATACH  1919-2007


BILANS „PRZYJAŹNI” CZESKO-POLSKIEJ
 NA ZAOLZIU
W LATACH  1919-2007  
(krótka historia czechizacji Zaolzia)

 

 

Motto: Jeszcze nigdy stosunki polsko-czeskie nie były tak dobre, jak dziś...

(z repertuaru spotkań „Warszawy z Pragą”
 na najwyższym szczeblu z lat od 1947 –  do 2005)

 

 

Saldo „przyjaźni” za okres od 23.1.1919 do 23.1.2007:
  
37 000  Polaków  (stan w r.  2007)
-150 000                (stan w r.  1919)
--------------------------------------
minus ok. 110 tysięcy Polaków – autochtonów.

(W r. 1918 żyło na obszarze obecnego Zaolzia,– ok. 150 tysięcy autochtonicznych Polaków,       
w r. 2007- rdzenna ludność polska liczy tam już zaledwie ok. 37 000)  

 

 

  Ważniejsze pozycje bilansu  
w porządku chronologicznym

 

OKRES  MIĘDZYWOJENNY

1.  Bilans otwarcia z r. 1920

„Polacy, myśmy nie przybyli tu na Cieszyńskie po to, by was wynarodowić!”

(Tak zaklinali się przybysze zza Ostrawicy w okresie przygotowań do plebiscytu (do którego zresztą nie dopuścili) po tym, jak wojska czeskie, z oficerami przebranymi we francuskie mundury - co miało pozorować okupację Śląska Cieszyńskiego na zlecenie aliantów - napadły 23.1.1919 na Polskę. Stało się to w krytycznej chwili,  gdy walczyliśmy z bolszewikami na Wschodzie o swój byt narodowy. Polska – zmuszona czeskimi  groźbami utrzymania blokad transportu broni z Francji - zgodziła się na arbitraż międzynarodowy. Ten -  wbrew postulatom 10 i 13 punktu programu prezydenta Wilsona w sprawie samostanowienia narodów - 28.7.1920 w Spa przyznał Czechom Zaolzie ze 150 tysiącami autochtonicznych Polaków, stanowiących ponad 70 proc. większość lokalną.)

2.  4 listopada 1920 r.    Naczelnik Państwa Józef Piłsudski oświadczył:

„Nabrałem głębokiego przekonania, że Czesi na całym świecie przeszkadzali jakiemukolwiek poczynaniu polskiemu, i to w takich wypadkach, kiedy im ono w ogóle nie szkodziło – wręcz, kiedy ich nie interesowało...”

(Słowa wypowiedziane w dwa i pół tygodnia po wejściu w życie rozejmu na froncie polsko-bolszewickim – po okresie blokad przewozu przez teren CSR broni francuskiej dla Warszawy, walczącej z bolszewikami, rozgromionymi w bitwie warszawskiej w sierpniu 1920. W dniu 4.11.1920, podczas audiencji czechosłowackiego chargé d’affairs w Warszawie Jaroslava Nováka u Józefa Piłsudskiego, Marszałek oświadczył też m.in.:  „... zrodziło się we mnie przekonanie, że my Polacy nie możemy zaliczać Czechów do grupy naszych przyjaciół...” [fragmenty z raportu Nováka  do czeskiego  MSZ]).

3. Na początku lat dwudziestych 20 stulecia wysiedlono do Polski tysiące autochtonicznych mieszkańców Zaolzia, którzy nie przyjęli, lub też im nie przyznano czeskiego obywatelstwa.

(W r. 1938 – w chwili powrotu Zaolzia do Macierzy – wielu z nich wróciło w swoje rodzinne strony, lecz w roku 1945, kiedy w wyniku decyzji Stalina Zaolzie ponownie dostało się pod czeską hegemonię, ci ludzie - pod pretekstem, że są polskimi „imigrantami” zostali ponownie wypędzeni do Polski).

4. Od roku 1923

w zaolziańskich miejscowościach, nawet tam gdzie czeskich dzieci nie było wcale, ruszyła pośpieszna budowa czeskich szkół podstawowych.

(Władze czeskie przystąpiły do tworzenia tzw. menšinového školství, czyli czeskiego szkolnictwa mniejszościowego [tak się oficjalnie nazywało!]. Nikt wtedy - nawet w najczarniejszych przewidywaniach -  nie przypuszczał, iż za kilkadziesiąt lat- to właśnie polskie szkolnictwo stanie się na Zaolziu „menšinovým školstvím“ i że w porównaniu do liczby ok. 20 tysięcy młodzieży szkolnej na początku lat dwudziestych, w r. 2007 będzie do polskich zaolziańskich szkół uczęszczało już tylko ok. 2 tysięcy dzieci i że np. w Trzyńcu - w r. 2007 -  czeska administracja zapowie likwidację kolejnej polskiej szkoły!   Kłania się pani OBŁUDA:  Polacy, myśmy nie przybyli tu na Cieszyńskie po to, by was wynarodowić!)

5. Pod presją zwalniania Polaków z pracy

już od początku lat dwudziestych okupacyjne szkoły czeskie zaczęto zapełniać polskimi dziećmi.

(Żyją jeszcze świadkowie z rodzin wielodzietnych, których ojców wspaniałomyślnie nie zwolniono z pracy, bo pod groźbą utraty możliwości zarobkowania zgodzili się posyłać co drugie dziecko do czeskiej szkoły, co w wielu przypadkach doprowadziło do ich wynarodowienia). 

6. 23 kwietnia 1925 podpisano umowę między RP i CSR

ustalenia części III - OCHRONA MNIEJSZOŚCI, mogły zatrzymać czechizację ludności polskiej na Zaolziu. Stanowią dowód, że kraj macierzysty - II RP - jak tylko mógł, tak troszczył się o prawa okupowanych Polaków. Umowa RP-CSR z r. 1925 wprowadziła bowiem w części III wzorcowy monitoring gwarancji praw narodowych  - niestety bez skutecznych ich rękojmii i sankcji za ich naruszanie, gdyż taki był układ ochrony praw człowieka przed II wojną światową. Obecna (w r. 2007) sytuacja w tej sprawie nie wydaje się być w praktyce lepsza!   

(Art. 13, akap. 3 Umowy: „W szczególności oświadczają obie umawiające się Strony, że uważają za sprzeczne z prawami wszelkie wywieranie nacisku na rodziców, aby posyłali dzieci do szkół z innym językiem nauczania, niż ich język ojczysty).

7. Pamiętne przemówienie Józefa Becka w Sejmie RP w r. 1931

- minister Spraw Zagranicznych RP wypowiedział się m.in. nt. dotrzymywania Umowy z 23.4.1925 w części OCHRONA MNIEJSZOŚCI.

(w skrócie: > nie skutkują żadne protesty przeciw depolonizacji ludności polskiej na Zaolziu, wyczerpane zostały wszelkie środki dla powstrzymania nacisku i przymusu posyłania polskich dzieci do szkół czeskich. Zwróciliśmy się nawet do Ligi Narodów w tej sprawie. Liga jest bezsilna – nie posiada żadnych środków dla przywrócenia prawa<  tych ww. faktów nie uwzględniają oczywiście ci, co odsądzają od czci i wiary II Rzeczpospolitą, a szczególnie ministra Józefa Becka, nazywając Go faszystą za to, że Polacy nie poszli w roku 1938 ginąć za CSR przeciw Niemcom, choć sam Beneš – by za wszelką cenę uniknąć walki – kazał nawet aresztować niektórych przedstawicieli ówczesnej generalicji czechosłowackiej [gen. Ingr]).

8. W latach 30-tych stosunki polsko-czeskie jeszcze bardziej uległy pogorszeniu

polska oferta współdziałania wojskowego, w obliczu narastającej ekspansji niemieckiej, została przez stronę czeską odrzucona. Prześladowanie Polaków na Zaolziu stawało się coraz brutalniejsze. Opisał to trafnie znany czeski polonofil Paweł Hulka-Laskowski.

(P. Hulka-Laskowski, Śląsk za Olzą, Katowice 1936, str. 447- [...] „mniejszość polska w Czechosłowacji byłaby gotowa uczynić wszystko, aby pośredniczyć rzetelnie w wymianie dóbr kulturalnych polsko-czeskich.  [...] Ale warunkiem byłoby przede wszystkim, aby ta polska mniejszość mogła żyć i rozwijać się, spokojna o swoje jutro i o przyszłość własnych dzieci. [...] Widziałem dużo dobrej woli i gotowości do współpracy, ale tylko z jednej strony.  [...]

na str. 454: [...]  Wywiozłem z Orłowej tyle entuzjazmu i wiary w możliwość rychłego pojednania zwaśnionych sąsiadów!  [...]  później przyszło coś bardzo podobnego do upokorzenia.  Spostrzegłem, że o porozumienie trudno”.)

 

OD „MONACHIUM” DO PUCZU W LUTYM 1948

 

9.   22 września 1938 - czeska oferta  oddania Zaolzia

na tydzień przed – a nie w wyniku dyktatu monachijskiego, jak przez całe lata nieprawdziwie podają  oficjalne czynniki w CSR,  (podkreślenia w dokumentach – red.).

 (Prezydent CSR Edvad Beneš pozorując przyznanie się do całkowitego fiaska polityki ucisku wobec rdzennej, polskiej ludności zaolziańskiej, skierował do Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Ignacego Mościckiego następujące pismo:  

Praga, 22.IX. 1938 r.    

Panie Prezydencie!                                                                                              

W chwili, kiedy losy Europy są zagrożone i kiedy dwa nasze narody są żywotnie zainteresowane w zbudowaniu trwałych podstaw pod szczerą współpracę między obydwoma krajami, zwracam się do Jego Ekscelencji z propozycją ułożenia przyjaznych stosunków i nowej współpracy między Polską a Czechosłowacją.

Przedkładam przeto w imieniu Państwa Czechosłowackiego W. Ekscelencji propozycję szczerego i przyjaznego wyrównania naszych odmiennych punktów widzenia na sprawy dotyczące problemu polskiej ludności w Czechosłowacji.  Pragnąłbym ułożyć tę sprawę na płaszczyźnie zasady rektyfikacji granic. Zgodność w sprawie naszych wzajemnych stosunków będzie oczywiście logiczną i bezpośrednią konsekwencją tego porozumienia. Jeżeli osiągniemy porozumienie, a jestem pewien, że to będzie możliwe – uważałbym to za początek nowej ery w stosunkach między naszymi dwoma krajami.  [....]

[...]   Jestem  przekonany, że przyszłość naszych obydwu narodów i ich przyszła wzajemna współpraca musi być ostatecznie zapewniona.[...]

dr Edvard Beneš)

 

10.   27 września 1938 -  polska akceptacja przejęcia Zaolzia

na dwa dni przed dyktatem monachijskim.

(Prezydent RP Ignacy Mościcki przyjmując decyzję władz czeskich w sprawie rektyfikacji granic, czyli zwrotu Zaolzia, wysuniętą z własnej inicjatywy CSR, skierował do prezydenta Beneša  pismo, w którym czytamy  m.in.:  

Warszawa, 27 września 1938 r.

Panie Prezydencie!

W odpowiedzi na list Waszej Ekscelencji, który został  mi doręczony 26 bm., śpieszę Pana zawiadomić, że rozważyłem nader starannie propozycje Waszej Ekscelencji.

Podzielam całkowicie opinię Waszej Ekscelencji, że stosunki między naszymi krajami mogą tylko w tym wypadku ulec poprawie, jeśli zostaną natychmiast  podjęte skuteczne i poważne decyzje.

Również ja jestem zdania, że w chwili obecnej wysuwa się zdecydowanie na pierwszy plan decyzja w sprawie kwestii terytorialnych, które w ciągu niemal 20 lat uniemożliwiały polepszenie atmosfery między naszymi krajami.

Przedkładając Rządowi mojemu sugestie Waszej Ekscelencji jestem przeświadczony, iż będzie rzeczą możliwą opracować w krótkim terminie projekt umowy, która by mogła odpowiadać wymogom poważnej sytuacji w chwili obecnej.

MOŚCICKI  )

 

11.    30 września  1938 -  pod pozorem przyjaźni

próba uwikłania Polski już wówczas w konflikt z hitlerowskimi Niemcami o to, kto wejdzie na Zaolzie wcześniej, Polacy czy Niemcy?

(Dla uszczegółowienia sprawy przejęcia Zaolzia, a zarazem zastosowania podstępu z terminami, aby Wehrmacht zdążył zająć zagłębie karwińskie przed Polakami, czeski minister spraw zagranicznych Kamil Krofta pisał do  polskiego ambasadora w Pradze Kazimierza Papée, m.in. co następuje <A.MSZ, zesp. P III W. 106.17, nr 139 350/II-1  38>:  

Praga 30 września 1938 r.

Panie Ministrze!                                                                 

Zapoznałem się z treścią noty z 27 września, w której Wasza Ekscelencja proponuje w imieniu swego Rządu zawarcie natychmiastowej umowy, normującej sporne kwestie między naszymi dwoma państwami, a w szczególności sprawę terytorium zamieszkałego przez ludność narodowości polskiej.

Rząd Czechosłowacki jest wdzięczny  Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej za wyrażenie swego poglądu na sposób postępowania, który – zdaniem Rządu Czechosłowackiego – zmierza do pożądanego porozumienia.   [...]

Rząd Czechosłowacki chciałby podkreślić, że chodzi tu o akt dobrej woli, wynikający z jego własnej inicjatywy i własnej decyzji. Uważa to za rzecz nader ważną dla stosunków między obydwoma narodami i obydwoma Państwami w przyszłości, stosunków – które pragnąłby – aby były jak najbardziej przyjazne.  [...]

Wychodząc z tych założeń Rząd Czechosłowacki pozwala  sobie   przedstawić  następujące  zasady rozwiązania wspomnianej kwestii:

1.Rząd Czechosłowacji zapewnia uroczyście Rząd Polski, że rektyfikacja granic a następnie przekazanie terenów, o którym zadecyduje ustalone postępowanie, będzie zrealizowane we wszelkich okolicznościach, niezależnie od tego, jak ułoży się sytuacja międzynarodowa. Republika Czechosłowacka gotowa jest złożyć oświadczenie w tej sprawie również na ręce Francji i Wielkiej Brytanii oraz uznać obydwa te Państwa za gwarantów  tej umowy.  [...]

3.Zostałaby natychmiast utworzona równa ilościowo komisja polsko-czechosłowacka,  [...]

4.Zostałby ustalony termin, w którym komisja powinna zakończyć swe prace. My proponujemy 31 października.

5.Zostałby ustalony termin, w którym powinno nastąpić przejęcie terenów. [...]

7.Aby nie pozostawić żadnej wątpliwości co do porozumienia i co do silnej woli, która ożywia obydwa Rządy, komisja, jak stwierdzono powyżej, rozpocznie prace najpóźniej 5 października, a przejęcie wspomnianego terenu mogłoby nastąpić najwcześniej 31 października a najpóźniej 1 grudnia – w zależności od terminu,  w którym kompetentna komisja zakończy pracę. Termin 1 grudnia nie powinien być przekroczony.  [...]    Dr K. Krofta  )

 

12.   2 października 1938 – powrót Zaolzia do Polski

 W świetle tej zasadzki – czyli propozycji zwrotu Zaolzia najwcześniej w ciągu miesiąca, kiedy już Niemcy mogli zająć jego sporą część – Rząd RP musiał podjąć stanowcze kroki, ażeby udaremnić zastawioną pułapkę. Wystosowano ultimatum z żądaniem przejęcia po 2 dniach – od 2.10.1938 -  terenu w granicach obszaru plebiscytowego z r. 1920, co odbyło się bez jedynego strzału. Jak się później okazało, wielu Polakom zaolziańskim w ten sposób przedłużono o jeden rok życie, wielu zaoszczędzono  jeden rok terroru niemieckiej okupacji.

W swoje rodzinne strony - do Czech - wróciła z Zaolzia znaczna liczba czeskich imigrantów, którzy pozostawili po sobie przykre wspomnienia gnębicieli polskości.

2 października 1938 r. to data faktycznego zakończenia międzywojennej okupacji Zaolzia przez CSR. Jak wynika z przytoczonych dokumentów, zwrot Zaolzia Polsce nastąpił zgodnie z własną inicjatywą i decyzją rządu czeskiego. Niestety nikt wówczas - w r. 1939 – nie przewidział, że sytuacja międzynarodowa potoczy się tak, iż Czesi będą mogli wykorzystać powojenną, sowiecką okupację Polski do tego, by dzięki kolaboracji z reżymem bolszewickim ponownie dokonać zaboru Śląska Zaolziańskiego.

 

13.   Lata 1939 – 1945

Po 1 września 1939, wraz z atakującym wojskiem niemieckim, wróciło na Zaolzie wielu Czechów, wcześniejszych imigrantów z lat 1920 – 1938. W czasie okupacji hitlerowskiej wielu z nich stało się gestapowskimi donosicielami na Polaków. To często za sprawą czeskich denuncjatorów zaolziańscy Polacy trafiali do niemieckich obozów koncentracyjnych, obozów niewolniczej pracy i więzień. Niestety ani koniec wojny nie oznaczał dla Polaków końca prześladowań. Kolaboranci nie zostali po wojnie ukarani. Na domiar, wyzywając od beckowskich faszystów tych, co w czasie wojny walczyli z faszyzmem, zaczęto na wielką skalę rozkręcać antypolską dyskryminację.

Tymczasem w czasie wojny, w czeskich kołach emigracyjnych – z Benešem na czele, doszło w r. 1943 do całkowitego zwrotu w sprawie Zaolzia.  Deklaracje typu tej z 30.9.1938, iż „Rząd Czechosłowacji zapewnia   uroczyście Rząd Polski, że rektyfikacja granic a następnie przekazanie terenów, o którym zadecyduje ustalone postępowanie, będzie zrealizowane we wszelkich okolicznościach, niezależnie od tego, jak ułoży się sytuacja międzynarodowa”  i że  „Republika Czechosłowacka gotowa jest złożyć oświadczenie w tej sprawie również na ręce Francji i Wielkiej Brytanii” trafiły do lamusa. W pertraktacjach międzynarodowych Zaolzie posłużyło Benešowi za kartę przetargową. Np. w rozmowach na temat umowy trójstronnej ze Związkiem Sowieckim - jako warunku dopuszczenia strony polskiej do tego układu - Beneš domagał się, by Polska ustąpiła nie tylko wobec sowieckich, ale i czeskich żądań terytorialnych, czyli ponownego zaboru Zaolzia. Czechosłowacja stała się  sojusznikiem sowietów, przyszłego okupanta Polski, a w dalszej przyszłości (tj. w r. 1968) również swojego -:).

 

14. Po zakończeniu wojny w r. 1945

Do pierwszych działań władz czeskich na Zaolziu po wojnie w r. 1945, w odniesieniu do miejscowej ludności polskiej należy:

A.       Zakaz wznowienia działalności polskich organizacji społecznych i gospodarczych, zlikwidowanych przez Niemców (m.in. kasy oszczędnościowe, spółdzielnie, placówki handlowe, związki i stowarzyszenia społeczne, instytucje związane ze szkolnictwem polskim  itp.),

B.       Konfiskata całego - zarejestrowanego w polskich sądach a więc podlegającego odtąd polskiej iurysdykcji - mienia tych podmiotów prawnych, pod pozorem konfiskaty mienia poniemieckiego (w czasie wojny zabranego przez Niemców) i nie oddanie go do dziś. Również Polska do dziś niczego dla przywrócenie prawa nie uczyniła. O stosunku obecnych władz czeskich do problemu zwrotu polskiemu społeczeństwu tego mienia wartości wielu dziesiątek milionów dolarów świadczy np. pismo z 6.3.1993 ówczesnego premiera, a dziś prezydenta RC do Macierzy Szkolnej, w którym odmowę oddania tego zabranego (bezprawnie) mienia motywuje się tym, że naprawa krzywd prawowitych właścicieli mogłaby wyrządzić krzywdę obecnym właścicielom tego mienia. . Innymi słowy, nie można skrzywdzić obecnych właścicieli – świadomych posiadania kradzionego mienia -,tytułem naprawy krzywdy wyrządzonej obrabowanemu. Odpowiada to w pełni mentalności przedstawicieli prawdziwego „państwa prawa”. Jak się dowiedzieliśmy, wychodzą im naprzeciw prominentni członkowie Rady Kongresu Polaków w RC. W rozmowach w Warszawie przeprowadzonych w październiku 2006 m.in.  na temat sprawy ww. konfiskaty, ponownie zadeklarowali brak zainteresowania zwrotem całego mienia, choć mogłoby się stać podstawą dla ratowania polskiego szkolnictwa na Zaolziu. Nie dziwi to, są oni rzecznikami stanowiska władz czeskich, na których są garnuszku, nie społeczeństwa polskiego!

Po tym, jak Czesi uzyskali Zaolzie z rąk Stalina, zaczęły władze czeskie i imigranci z Czech i Moraw traktować Polaków już nie tylko jako tych, których świadomość narodową należy wytrzebić – sytuacja sprzed wojny – ale wręcz nienawistnie. Strona czeska coraz głośniej domagała się przesiedlenia ich do Polski. Był to odwet za to, że Polska nie wpadła w zgotowaną jej przez Beneša pułapkę. Gdyby bowiem przyjęła termin przejęcia Zaolzia o miesiąc lub dwa później   - tj. do 30.10.1938 względnie 30.11.1938 - pozwoliłoby to Niemcom zająć znaczną część Cieszyńskiego i wzmocniło ich pozycję w przetargach o Gdańsk i „korytarz”!

 

    15.  Umowa polsko-czechosłowacka z 10 marca 1947

Jawna wrogość strony czeskiej do miejscowej ludności polskiej na Zaolziu oraz quasi ochrona ze strony komunistycznych władz Polski w odniesieniu do Polaków zaolziańskich uległy pewnej zmianie po zawarciu Umowy polsko-czechosłowackiej o wzajemnej pomocy i przyjaźni wraz z Protokołem Dodatkowym z 10 marca 1947.

Już sam tytuł tej umowy jest wymowny. Polska, zniszczona i rozgrabiona, żadnej przecież  pomocy Czechosłowacji udzielić nie mogła, ani też - po tylu aktach wrogości - de facto niczego się od CSR nie mogła spodziewać.  Historia dziesięcioleci, jakie minęły od r. 1947 dowiodła, że przyjaźń, o której mowa w tytule, była sprawą fasadową i deklaratywną.

Od  r. 1947, poprzez okres komunistycznego puczu z 25.2.1948 w Pradze aż do r. 1990 jawna wrogość do miejscowej ludności Zaolzia przeszła wiele stopni transformacji. Począwszy od ideologicznej, komunistycznej eksterminacji polskiej świadomości narodowej, tępionej przez władze jako klasowo obcej cechy nacjonalizmu burżuazyjnego, do stadium wyrugowania języka polskiego z życia społecznego,  zwłaszcza pod koniec ery komunizmu w latach 80-tych (kiedy w sklepach na polskie dictum słyszało się „já vám nerozumím”), poprzez okres liberalizmu lat dziewięćdziesiątych, kiedy polskie życie na Zaolziu, poza nielicznymi już pokazowymi imprezami publicznymi, zamyka się coraz bardziej w kręgu najbliższych i coraz bardziej przestaje być widoczne poza murami rodzinnych mieszkań.

Również komunistyczne władze Polski Ludowej przyjęły rok 1947 jako cezurę czasową, od której zaczął się całkowity brak ochrony i zainteresowania rodakami zza Olzy. Rozpoczął się okres przecinania więzów, jakie łączyły patriotycznie ukształtowane społeczeństwo Zaolzia z pozostałą częścią narodu polskiego.

Ukoronowaniem demonstracyjnie prezentowanej przyjaźni czesko-polskiej stały się za komuny - począwszy od r. 1947 – pokazowe seanse całowania się najwyższych przywódców „bratnich narodów” np. na Moście Przyjaźni w Cieszynie. Po każdym takim spotkaniu obowiązkowo pojawiał się w publikatorach komunikat: JESZCZE NIGDY STOSUNKI POLSKO-CZESKIE NIE BYŁY TAK DOBRE, JAK DZIŚ. Ten wyświechtany w czasach komuny slogan pojawił się w prasie jeszcze w r. 2005, po spotkaniu ministrów – Rotfelda i Svobody w Cieszynie. Ta gradacja występowała zawsze, gdy „Warszawa” spotykała się z „Pragą”. Miała tę zaletę, że stosunki polsko-czeskie mogły się nieustannie poprawiać na coraz lepsze ... w nieskończoność. Równolegle, jako widomy znak jakości stosunków czesko-polskich, wskutek wynaradawiania liczba Polaków na Zaolziu coraz bardziej malała. Stosunki polsko-czeskie mają więc szansę osiągnąć apogeum, kiedy liczba Polaków zaolziańskich zbliży się do zera, ale tego stwierdzenia w oficjalnych komunikatach na razie zabrakło.


PUCZ  KOMUNISTYCZNY W PRADZE – LUTY  1948

 

     Od przewrotu komunistycznego 25.2.1948 wszelkie polskie problemy narodowościowe uznano w Czechach za rozwiązane. Polska, na życzenie władz czeskich,  oficjalnie przestała być ojczyzną zaolziańskich Polaków. Były w związku z tym, jak ktoś się stawiał, zwolnienia z pracy, aresztowania niepokornych Polaków, wyroki skazujące na pracę w kopalniach uranu, przesiedlenia z terenu Zaolzia (np. masowe przeniesienia polskich księży w głąb Czech, lub nakazy pracy poza Zaolziem wręczane wielu polskim absolwentom wyższych uczelni), przymusowe skierowania do pracy w przemyśle ciężkim, obozy dla chłopów.

 

16.  Likwidacja szkolnictwa polskiego 1962-1982:

      Pod pretekstem tworzenia ekonomicznie tańszych szkół zbiorczych zlikwidowano w tym okresie ok. 2/3 polskich szkół. M.in. na skutek tego przedsięwzięcia liczba polskich uczniów zmalała z 9 tysięcy do ok. 3 tysięcy.

 

17. KORDON GRANICZNY JAKO OCHRONA PRZED  POLSKĄ SOLIDARNOŚCIĄ  Z LAT 1980-1989

       Dziesięć lat izolacji Polaków zaolziańskich od Polski, zakaz przekraczania granicy od r. 1980 do 1989, antypolska propaganda i nagonka w mediach oraz w życiu publicznym na Polskę, na walczące o swą godność społeczeństwo w Polsce, ataki na SOLIDARNOŚĆ, przedstawianą jako zbiorowisko strajkujących nierobów, antynarodowe seanse (typu Urbana) w telewizji polskiej, propaganda pustych półek sklepowych w Polsce... to wszystko siało w mentalności polskiej ludności za Olzą psychiczne spustoszenie i narodowy nihilizm, niweczyło dumę narodową, wiarę w dziedzictwo narodowe. Tych zniszczeń w świadomości narodowej, powstałych w warunkach izolacji, w narastającym liczbowo, obcym kulturowo, niejednokrotnie wrogim środowisku czeskim, nie sposób ocenić do końca. Ich miarą jest do pewnego stopnia podane na wstępie  wstrząsające  saldo niniejszego bilansu stosunków czesko-polskich, jakie ukształtowały się na Zaolziu.

 

ZA  CENĘ  „PRZYJAŹNI”

   Sowiecka okupacja Polski do r. 1992 (wycofanie wojsk sowieckich z Polski), której Czesi - dzięki kolaboracji prezydenta Edvarda Beneša ze Stalinem w czasie II wojny światowej - uniknęli aż do r. 1968, odbiła się nie tylko na życiu społecznym Polski, ale i na losach zaolziańskich Polaków.

Władze czeskie od lat kolaborowały z sowietami. Stalin odwdzięczył im się za to po wojnie w r. 1945 m.in. arbitralnym przydziałem Zaolzia. Kiedy jednak Czesi, tak obdarowani a niepomni, że wdzięczność jest cnotą najwyższą – próbowali jakoś wymknąć się spod tak bardzo i rzeczywiście werbalnie ukochanej przez nich braterskiej, sowieckiej kurateli, bracia ze wschodu przywołali ich w r. 1968 do porządku! To się nie spodobało do tego stopnia, że Polakom w czasach Solidarności lat 80-tych, strajkującym i walczącym na własny rachunek bez konieczności błagania braci z południa o przysłowiowe „przepuszczenie broni z Francji, jak w r. 1920” posyłali zza granicy komplementy w rodzaju „kupy nierobów” no i ochoczo przymierzali się do rewizyty w rewanżu za rok 1968, kiedy to „polskie” generały, posłuszne i podporządkowane Moskwie, prowadziły „swoich chłopaków” na piwo do Pragi… W sumie, jak mogłoby być inaczej, skoro praktycznie cała polska generalicja szkolona była w Związku Sowieckim na sowieckich agentów? Owe „chłopaki” zaś, to zwykli żołnierze, których, niezależnie od ich własnego zdania na temat wydarzeń, w których brali udział, obowiązywały jednoznaczne wojskowe rozkazy, których niewykonanie mogło się skończyć dla delikwentów w najlepszym przypadku więzieniem i znacznie opóźnionym wyjściem do cywila.

Bezpardonowa likwidacja części polskiego szkolnictwa na Zaolziu w latach 1962-1982 uruchomiła w Warszawie interwencje osób, którym nie była obojętna  powtórka z historii z lat dwudziestych 20 wieku i zapełnianie czeskich szkół polskimi dziećmi.  Tym razem użyto bardziej wyrafinowanych metod niż zwalnianie żywicieli polskich rodzin z pracy. Osiągnięto ten cel poprzez rozrzedzenie sieci placówek szkolnych, co – z uwagi na odległość – zmusiło wielu rodziców do posyłania dzieci do szkół czechizujących ich potomstwo. W sytuacji sowieckiej zawisłości Polski wszelkie zdroworozsądkowe argumenty w  tej sprawie, które podczas licznych interwencji przedstawiano polskim czynnikom w Warszawie i próśb o wstawienie się u władz czeskich za utrzymaniem likwidowanych placówek, natrafiały na mur obojętności. W rozmowie bez świadków padło nawet  stwierdzenie: „Czego od nas chcecie? Czy mamy się narażać, żeby nas wezwano do Moskwy, abyśmy tam zebrali porządny ochrzan...?”

Tak wyglądała w PRL-u troska ... „o dobro publiczne”, o losy Rodaków, nad których głowami po raz kolejny przesunięto granicę. Sytuacja ta nie była władzom czeskim obca. Była przyjmowana z zadowoleniem i umiejętnie wykorzystywana (czemuż by nie?). Wszak taka była istota „komunistycznego państwa opiekuńczego”, do którego jeszcze dziś nierzadko i wcale nie nielicznym tęskno. Nie potrafią pojąć, że do największych przestępstw i podłości komunistów należało to, iż głosząc szczytne hasła sprawiedliwości społecznej, sami z tą sprawiedliwością nie mieli nic wspólnego.

Oto zbiór zasad, w myśl których działają oni nadal, nawet po upadku komuny w r. 1990, za to dokładnie w jej duchu:

1.   Pozorowanie ochrony praw Polaków na Zaolziu – by nie naruszyć bariery wyznaczonej ich czeskim obywatelstwem i w żadnym przypadku nie domagania się od władz czeskich respektowania praw narodowych ludności polskiej, aby nie zagrozić dobrosąsiedzkich stosunków międzypaństwowych.

Określanie kryteriów tych stosunków i respektowania praw zaolziańskich Polaków, uznano jako sprawę uznaniową władz czeskich, a nie obowiązków wynikających z umów międzynarodowych.

Przyjęcie przez odpowiedzialnych polskich przedstawicieli  postawy werbalnego zapewniania w oficjalnych raportach, że prawa polskiej społeczności zaolziańskiej nie są naruszane i że istnieje ochrona jej interesów, zgodna z prawem międzynarodowym.

2.   Uznawanie zawartego  6.10.1991 Układu polsko-czeskiego za podstawę ochrony praw polskiej ludności na Zaolziu, który - nie zawierając konkretnych ustaleń monitoringu międzynarodowego - nie umożliwia w konkretnych przypadkach dochodzenia do zaprzestania naruszania ustaleń umów międzynarodowych o ochronie mniejszości narodowych.

3.    Sprawą priorytetową jest utrzymanie dobrosąsiedzkich stosunków nawet za cenę postępującego, ewidentnego wynaradawianie Polaków przez likwidację szkół, eliminację języka polskiego z życia publicznego (szyldy, postępowanie w urzędach, obrzędy w kościołach), dopuszczanie do głosu tylko czynników, zależnych od władz czeskich.

4.   Wbrew oficjalnym zaleceniom, iż dla zapewnienia wszystkich praw przysługujących mniejszościom  kluczowe znaczenie ma pełna realizacja ustaleń gwarantowanych przez konwencje międzynarodowe, do rozmów w pewnych instytucjach w Polsce i opiniowania tej problematyki zapraszani są przedstawiciele tylko jednej opcji, opcji konformistów, zależnych od władz czeskich.

Za  cenę „przyjaźni” stworzono po lutowym puczu komunistów, na przestrzeni dziesięcioleci, fikcję dotrzymywania na Zaolziu praw człowieka, gdyż prawa mniejszości do tych praw należą. Fikcję, która jest nadal podtrzymywana – fikcję, swego czasu lansowaną również przez niedawno zdymisjonowanego, byłego ambasadora RP. Ostatnio zapoznaliśmy się w naszej Redakcji z treścią oficjalnego dokumentu, zawierającego stwierdzenie, że:

„Mniejszość polska   [na Zaolziu – przyp. red.]  w  pełni korzysta z praw, jakie wypływają z tych umów  [t.zn. z Konwencji ramowej Rady Europy z r. 1995 oraz Układu polsko-czeskiego z r. 1991]”.

Jakoś nikt w nim nie wyjaśnił, gdzie się wobec tego - przy pełnym poszanowaniu praw, podziało łącznie ok. 110 tysięcy Polaków, wspomnianych na wstępie. Próbuje się nawet twierdzić, że ponad czterokrotny ubytek Polaków na Zaolziu należy złożyć na karb niżu demograficznego i  że per saldo całość populacji w RC tylko dlatego 4-krotnie nie zmalała i utrzymała się liczbowo na tym samym poziomie, co wcześniej, bo liczebność mieszkańców republiki skompensowali i utrzymali bez zmian bardziej populacyjnie energiczni Romowie.

Nie jesteśmy specjalistami od demografii. Powyższe - naszym zdaniem tak śmieszne, że aż smutne - wnioski przytaczamy na odpowiedzialność autorów informacji.  Możemy najwyżej, w razie zainteresowania, podać ich oficjalne źródło.

Tymczasem atmosferę wokół podejmowanych ostatnio prób przywrócenia dwujęzyczności na Zaolziu znakomicie ilustruje czeski, działający w hutniczym Trzyńcu na Zaolziu portal internetowy 3-nec - http://www.trinec.cz/diskuze/id74  postami typu:

Adolf  23.11.2006  11:06 

Česko  [...]   Dvojjazyčný název na obchodech a názvy obcí  -  budu první, kdo u nás polské nápisy začerní  -  podotýkám, že ne v noci – [...] - běžte rovnou za Olzu.

w tłumaczeniu:

Adolf  23.11.2006  11:06

Republika Czeska   [...]  Szyldy dwujęzyczne na sklepach i tablice gmin  - będę pierwszy, kto u nas te polskie napisy zamaluje na czarno – podkreślam, że nie będę tego robił nocą  [...] – wynoście się  [...]  zaraz za Olzę  [t.j. do Polski – przyp. red.].

To tylko skromna próbka z wielu nienawistnych postów na tym portalu, co można łatwo, klikając, sprawdzić.

To niestety nie jest propaganda – to namacalna, przykra i smutna rzeczywistość, pisana przez ludzi, którzy się tam przyprowadzili z Czech, lub tam się już urodzili z czeskich imigrantów, bądź z koniunkturalnych przyczyn zmienili narodowość (tzw. szkopyrtocy, czyli renegaci). Są wychowankami czeskich szkół – kontynuatorek misji kulturotwórczej „českého menšinového školství“  („czeskiego szkolnictwa mniejszościowego“), założonego świeżo po okupacji Zaolzia w latach dwudziestych ubiegłego stulecia! Czują się pewnie pod ochroną czeskiego państwa i nie cierpią Polaków, nie chronionych skutecznie ani przez Polskę ani też żadnymi zobowiązujacymi to czeskie państwo umowami międzynarodowymi - nie cierpią tych, co tam od stuleci żyli cicho i tylko chcieli po prostu pozostać sobą, jak o tym pisał wymieniony już na wstępie czeski pisarz Paweł Hulka-Laskowski.

Z autopsji wiadomo też, że nie chodzi tu o odosobnione wybryki pojedynczych osób prywatnych. Taka postawa cechuje również władze i urzędników  tamtejszej administracji. 


 

Powyższego  bilansu nie można chyba podsumować inaczej, niż jako    

PODSTĘP,  FAŁSZ,  ZDRADA!

Jan Leśny


Kościół na Kościelcu w Cierlicku

 

 

 

Chętnym do wsparcia Społecznego Komitetu Odbudowy funduszami na wykończenie Pomnika Legionistom Bohaterom Ziemi Cieszyńskiej i jego otoczenia podajemy numer konta w Banku Spółdzielczym w Cieszynie :


Beneficjent: Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika
Konto: 
98 8113 0007 2001 0176 2231 0001 
z dopiskiem  POMNIK.  

Dane przy przelewach zza granicy Beneficiary Name: Spoleczny Komitet Odbudowy Pomnika
Beneficiary Account #:
98811300072001017622310001 
Beneficiary Bank Name: Bank Spoldzielczy w Cieszynie ABA#/Swift #: POLUPLPR
Beneficiary Bank Address: Kochanowskiego 4, Cieszyn, Poland 43400
Additional Instructions: POMNIK

 


 do góry


Zaolzie-Polski Biuletyn Informacyjny, nr 2/2007 (38)
Redaktor wydania: Alicja Sęk

www.zaolzie.org
   Poczta el.:  kontakt@zaolzie.org

wersja do druku  MS Word  (doc)  

    powrót do strony głównej   www.zaolzie.org 

 

do góry