ZAOLZIE |
Polski Biuletyn Informacyjny |
dokumenty, artykuły, komentarze, aktualności |
Numer 6/2008 (54) |
CIESZYN |
23 czerwca 2008 |
|
|
Prastara
Wasza krew lechicka i piastowskie tradycje Nie
przeszkodził Wam w tem nacisk obcy, liczne walki orężne
(z
listu prezydenta RP prof. Ignacego Mościckiego z okazji W
BIELI I
CZERWIENI (Z
uroczystości poświęcenia Pomnika Legionistom Ślązakom
poległym za Polskę) Przybrana
w narodowe barwy postać Ślązaczki i liczne flagi wokół
pomnika Cieszyńskiej Nike, to akcenty, które w
sobotnie popołudnie 7 czerwca 2008 zapowiadały zbliżającą
się uroczystość.
Po
wielu latach starań i nie bez rozczarowań i
rozgoryczenia odbyło się wreszcie oficjalne odsłonięcie,
zrekonstruowanego staraniem ofiarnych cieszyńskich
patriotów, Pomnika Legionistom i Obrońcom Ziemi Cieszyńskiej
poległym za Polskę, zniszczonego w pierwszym dniu II
wojny światowej przez proniemieckich zaprzańców.
Uroczystość,
dostępną dla szerokiego ogółu, poprzedziła
niewielka wystawa fotograficzna oraz spotkanie tylko w wąskim
gronie osób, poświęcone historii Legionu Śląskiego,
który w r. 1914 uformował się w Parku Sikory (w
lewobrzeżnej części Cieszyna, po czeskim zaborze w r.
1919 nazwanej Czeskim Cieszynem), skąd wyruszył do
Krakowa i dalej na wschód, by walczyć o niepodległą
Polskę.
Z
powodu braku nagłośnienia niewiele osób mogło też
uczestniczyć we wspaniałym nabożeństwie ekumenicznym
w historycznej Rotundzie św. Mikołaja (znanej w całej
Polsce z ryciny na dwudziestozłotowym banknocie).
Szkoda, że władze miasta, którym podlega ten zabytek,
pomimo licznych monitów
nie zapewniły dotąd nagłośnienia na zewnątrz
rotundy. Nabożeństwo koncelebrowane przez trzech księży
dwu wyznań zakończyło się pieśnią Boże coś Polskę,
odśpiewaną zarówno przez tych, którym udało się
wejść do zabytkowego kościółka, jak i licznych osób
- na zewnątrz. Po
tym nabożeństwie wszyscy zebrani przeszli pod pomnik,
gdzie spotkało się wiele osób – w tym oficjalni
przedstawiciele różnych organizacji, m.in. harcerzy,
poczty sztandarowe Macierzy Ziemi Cieszyńskiej, Związku
Podhalan, Straży Granicznej oraz Straży Miasta
Cieszyna, a także zespoły wokalne i muzyczne: Grupa
Rekonstrukcyjna IV Pułku Piechoty, Chór Parafii
Ewangelickiej i
Liceum Ewangelickiego w Cieszynie, katolicki Chór
Parafii św. Jerzego z Cieszyna oraz zaolziański zespół
Gorol z Jabłonkowa.
Obecnych
na uroczystości, nie zdziwiła, ani też zasmuciła,
nieobecność burmistrza Jerzego Ficka (PO), niechętnego
odbudowie pomnika, który – przebrany w kontusz –
lubi patronować różnym happeningom wątpliwej jakości
organizowanym przez Ratusz na zabytkowym Rynku Głównym.
Miłym akcentem było natomiast wystąpienie przewodniczącej
Rady Miasta Cieszyna, pani Haliny Bocheńskiej, która
powiedziała m.in.: „Jestem
przekonana, że władze miasta zrobią wszystko, by to
miejsce stawało się miejscem, w którym wszyscy będziemy
przystawać z zadumą [...], by powstała tutaj
iluminacja świetlna, by to miejsce zawsze otoczone było
odpowiednią estetyką [...] Jako przedstawiciel Rady
Miejskiej dołączam się do bardzo, bardzo gorących i
serdecznych podziękowań dla wszystkich członków Społecznego
Komitetu Odbudowy Pomnika Legionistów. To dzięki ich
zaangażowaniu, prawdziwej determinacji i naprawdę
wielkiemu wysiłkowi mamy dzisiaj możliwość widzieć
to dzieło tu na postumencie”. Pani przewodnicząca
przypomniała też, że to Rada Miasta w dniu 25 marca
2004 przyjęła uchwałę zezwalającą na rekonstrukcję
pomnika z jego pierwotną lokalizacją pod Wzgórzem
Zamkowym, która – zgodnie z tą uchwalą – miała
zostać zakończona 30 kwietnia 2005. W
tak uroczystym momencie pani przewodniczącej nie wypadało
oczywiście wspomnieć, że ten zaledwie roczny termin i
postawiony warunek, iż rekonstrukcja zostanie
przeprowadzona wyłącznie z zebranych środków społecznych
i darów sponsorskich, bez żadnych dotacji, miał w sumie uniemożliwić odbudowę pomnika, gdyż jak się wkrótce
okazało, był nie do spełnienia. Nie
wspominano też podczas tej uroczystości o batalii, jaką
toczyli cieszyńscy społecznicy z władzami miasta, by
zburzony przez Niemców pomnik z r.1934, dłuta
wybitnego artysty prof. Jana Raszki, urodzonego w
zaolziańskiej Ropicy, mógł ponownie stanąć pod
cieszyńskim Wzgórzem Zamkowym. Nie wspominano o tym,
że to władze miasta za rządów burmistrza Jana
Olbrychta (dziś eurodeputowanego PO), pomimo licznych
protestów, ostatecznie zlikwidowały całą kamienną
infrastrukturę pomnika, która przetrwała wojnę, a
potem lata PRL, kiedy to wykorzystano ją jako podwalinę
pomnika „wdzięczności” Armii Czerwonej. Nie
wspominano, że konieczność odtworzenia dokumentacji i
ponownego wykonania tej infrastruktury, wraz z okazałymi
schodami, bardzo podniosła koszty odbudowy pomnika. Nie
wspominano, że
dzięki tej odbudowie udało się za rządów PiS uzyskać
dotację Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
na odnowę elewacji Pałacu Habsburgów, będącego
tłem monumentu, przez co miasto uzyskało piękne
zwieńczenie widoku z jednej ze swoich zabytkowych
uliczek – z ulicy Głębokiej – w kierunku Wzgórza
Zamkowego i górującej nad nim Wieży Piastowskiej. Imiennych
podziękowań podczas uroczystości odsłonięcia nie było,
choć należały się wielu, zwłaszcza ludziom
starszym, schorowanym, tym którzy grosz do grosza
ofiarnie zbierali datki na odbudowę, tworzyli i
rozprowadzali cegiełki, pisali różne pisma, byli jałmużnikami tej odbudowy... Nie wymieniono też żadnych
sponsorów, ale to chyba i lepiej, bo po tylu latach
zawirowań wokół odbudowy można było kogoś pominąć,
urazić... Szkoda
jednak, że zabrakło najmniejszej nawet wzmianki o
trzech bohaterskich, przedwojennych harcerzach cieszyńskich
Alfonsie Tomicy, Wilhelmie Sztefku i Wilhelmie Powadzie,
którzy nie bacząc na grożące im ogromne niebezpieczeństwo,
uratowali przed zniszczeniem przez Niemców odlane w brązie
płaskorzeźby (również autorstwa prof. Jana Raszki) z
postumentu pomnika i przenieśli je do domu, gdzie
mieszkała ich wspólna koleżanka Marta Małyszówna.
Tam, zamurowane w korytarzu, przetrwały wojnę, zaś po
wojnie znalazły się w harcerskiej izbie pamięci.
Szkoda, że nie wspomniano o prof. Janie Hermie, cieszyńskim
artyście, który przyczynił się poważnie do odbudowy
pomnika, a zwłaszcza do odtworzenia postaci Ślązaczki
z zachowanego we wrocławskim Muzeum Medalierstwa jej
uszkodzonego gipsowego pierwowzoru. To On włożył swój
twórczy trud w przywrócenie świetności zniszczonego
posągu Cieszyńskiej Nike! Przemawiający
podczas uroczystości odsłonięcia przewodniczący
Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Pomnika pan Zbigniew
Cichomski, powiedział, że choć 74 lata temu, kiedy
odsłaniano ten pomnik, rozmach i ranga uroczystości były
znacznie wyższe (uczestniczyły w nim nieprzebrane tłumy
– przyp. red.) „wtedy
tak samo jak i dziś pochylono głowy przed bohaterstwem
młodych ludzi z Cieszyna, Bogumina, Jabłonkowa, Orłowej
i wielu innych miejscowości Śląska Cieszyńskiego. Wówczas,
podobnie jak i dzisiaj Ślązaczkę postrzegano jako
symbol spełnionej nadziei niepodległościowej Ziemi
Cieszyńskiej i narodu polskiego. Stojąc
na tym miejscu zastanówmy się wspólnie –
mówił dalej p. Z. Cichomski
– czym
bylibyśmy jako naród i społeczeństwo bez ofiar krwi,
której nie zawahali się złożyć obrońcy Śląska,
czy wreszcie chłopcy z Legionu Śląskiego [...] Tych
to bowiem bohaterów utożsamiać należy z postacią
stojącej na cokole dumnej Ślązaczki. To właśnie
ona, jak to pięknie określił twórca pomnika i syn
tej ziemi Jan Raszka „była nam przez całe lata
niewoli zawsze wierną wyrazicielką polskości. Ona nam
dała i wychowała tych bohaterów”, dlatego też ona
stała się jedną z pierwszych ofiar II wojny światowej.
Zburzona przez Niemców w pierwszych dniach września
1939 roku, niechciana w Polsce Ludowej, przetrwała
jednak w myśli i świadomości mieszkańców Ziemi
Cieszyńskiej, by
z patriotycznej potrzeby odrodzić się i powrócić
na miejsce pierwotnego przeznaczenia” [...] z całą
świadomością stwierdzam, że pomysł odtworzenia
pomnika, u
stóp którego teraz stoimy, był prawdziwym szczytem
optymizmu, dlatego z niekłamaną dumą ogłaszam, że
szczyt został zdobyty [...] z ogromną satysfakcją
stwierdzam, że nasza Ślązaczka potrafiła zjednać
sobie ludzi, a idea odbudowy zaczarowała i połączyła
ludzi z różnych regionów Polski”. Szkoda,
że w wolnej Polsce nie można dziś mówić wolnym głosem,
że nawet przewodniczący Komitetu Odbudowy Pomnika nie
wspomniał o ofiarach czeskiej agresji z r. 1919 i nie
przypomniał słów, które w swoim pamiętniku zapisał
prof. Jan Raszka: „Śląskimi
bohaterami byli nie tylko Legioniści, ale i Powstańcy
oraz Obrońcy
Śląska przeciwko Czechom,
wobec czego im wszystkim należał się pomnik [...] obmyśliłem projekt o
trzech figurach, gdyż miejsce wymagało obszerniejszej
kompozycji, lecz szczupłość funduszy zmusiła mnie
niebawem do zredukowania tego pomysłu do jednej figury
[...] dla nas była to wojna o Polskę, a ucieleśnieniem
tej Polski była nam nasza Ślązaczka [...] Z niej to
zrobiłem alegorię bohaterskich czynów Legionów,
Powstańców i obrońców Śląska. Z podniesioną bronią
prowadzi swe zastępy do walki”. Obawa, by broń Boże nie urazić sąsiadów zza mostu granicznego, stojącego tuż obok pomnika, choć to nie my powinniśmy się wstydzić agresji ich przodków i mamy prawo czcić pamięć jej ofiar, odczuwalna była we wszystkich przemówieniach, nawet w wystąpieniu oficjalnego przedstawiciela z Warszawy, Sekretarza Generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, ministra Andrzeja Przewoźnika, który powiedział m.in.: „Po prawie 70 latach, kiedy Niemcy wkraczając w granice Polski zburzyli ten pomnik, przywracamy go dzisiaj do krajobrazu Cieszyna, do przestrzeni publicznej. Przywracamy go także do świadomości narodowej, świadomości historycznej Polaków. To niezwykle ważny, powiedziałbym – symboliczny gest. Ten pomnik, który nie był wymierzony przeciwko komukolwiek, był symbolem przywiązania do tradycji, do wiary, do wolności, do potrzeby walki o wolność, niepodległość własnej ojcowizny, własnego kraju, własnego narodu. To pomnik symbol, przypominający o ofierze ludzi bardzo młodych, można powiedzieć Cieszyńskich Orląt Śląskich [...] Dziś przywracamy tych ludzi do naszej świadomości, do świadomości następnych pokoleń Polaków...” Minister Przewoźnik, podobnie jak inni mówcy, wspomniał Zaolzian, którzy jako legioniści polegli w walce z wrogiem. Podobnie jak inni mówcy nie wspomniał ani słowem tych, którzy zginęli i zostali zamordowani w wyniku zdradzieckiej czeskiej napaści w styczniu 1919, o których pisał prof. Jan Raszka, a którym poświęcił on 6 kartuszy u podnóża pomnika.
Pominięto
te ofiary również w niezbyt sprawnie przeprowadzonym
Apelu Poległych. Nie wymieniono nawet jednego z dowódców
polskiej obrony Śląska Cieszyńskiego przed Czechami,
kpt. Cezarego Hallera, rannego pod Kończycami i
dobitego tam czeskimi bagnetami, ani też rannych
żołnierzy I Wadowickiego Pułku Piechoty,
zamordowanych w ten sam sposób w zaolziańskiej Słonawie.
Nie wezwano do apelu innych ofiar czeskiej agresji,
poległych za Polskę na Ziemi Cieszyńskiej od Bogumina
i Jabłonkowa aż po Skoczów.
Pomnik
poświęcili trzej księża, którzy koncelebrowali wcześniej
nabożeństwo w Rotundzie - ks. dr Andrzej Kozubski, ks.
proboszcz Roman Dorda i ks. pułkownik Zbigniew
Kowalczyk, Dziekan Wojsk Lądowych, który wypowiedział
następujące słowa:
„Chcemy
Ci Panie podziękować za tych poległych współbraci
naszych, podziękować i wspominać ich pamięć i to,
co dla nas, dla wolnej Polski uczynili. Dziękujemy Ci
za ich wiarę, za miłość, za przywiązanie do Ciebie,
do kościoła i do tej tu wspólnoty cieszyńskiej.
Spraw, aby ten pomnik przyczynił się do tego, byśmy
ich zawsze jako żywych mieli. Pomóż nam, abyśmy
wspominając tych, którzy z wiarą odeszli z tej
doczesności, tak jak i oni, abyśmy i my stali się
wiernymi świadkami tamtych zdarzeń, tamtej historii i
byli wpatrzeni w nową przyszłość, w nową Polskę,
wolność. Spraw to przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Wysłuchaj nas przez tego, który był, jest i będzie
zawsze w nas. Amen”.
Pięknym
i wzruszającym akcentem był symboliczny akt odsłonięcia
monumentu, którego dokonały dwie panie – córka rzeźbiarza
prof. Jana Raszki, pani Danuta Bielecka i hojna
ofiarodawczyni, pani
Kiedy
kilkunastometrowej długości biało-czerwona wstęga
opadła pod cokół, poproszono obie panie o wygłoszenie
krótkich przemówień.
Pani
Danuta Bielecka, dziękując organizatorom w imieniu całej
swojej rodziny za trud włożony w odbudowę tego dzieła
jej Ojca, mówiła o tym, z jaką miłością tworzył
on ten pomnik, jak – mieszkając już w innych
miastach – kochał z oddali Ziemię Cieszyńską. „Projektując ten pomnik – mówiła – cieszył się z dwóch rzeczy równocześnie. Jednej, że jest to
pomnik dla uczczenia Polaków, którzy polegli za Polskę
[...] a równocześnie wyraz hołdu dla tych wszystkich,
którzy dbali, ażeby poczucie polskości, mimo wielu długich
lat życia w innym państwie nie zaniknęło. Drugim
względem było to, że właśnie ten pomnik miał stanąć
w Cieszynie, w jego w jakiś sposób rodzinnym mieście,
tym bardziej wobec tego jestem wdzięczna, że Komitet
Społeczny podjął się ogromnego trudu odbudowania
tego pomnika, który [...] dla mnie zawsze będzie
symbolem miasta Cieszyna”.*/
Druga z pań, odsłaniających ten pomnik, pani
Szkoda, że
treść tych pięknych słów nie dociera do wielu młodych
Cieszynian, zwłaszcza tych, którzy na portalu
internetowym www.gazetacodzienna.pl
naśmiewają się z pomnika, nazywając go kupą żelastwa,
przy czym nie zauważają brzydoty sąsiadującego z
pomnikiem koszmarnego fioletowego, bodajże plastikowego
jelenia. Naśmiewają się z ideałów, które ten
pomnik wyraża i z ludzi, którym są te ideały
bliskie. Ci bezduszni młodzi ludzie, wychowani w duchu
happeningów organizowanych przez Ratusz, dla których
ważniejszy od pomnika poświęconego pamięci ofiar
walki o wolność i niepodległość, jest nota bene
przegrany mecz piłki nożnej z Niemcami, w którym
„Polacy” strzelali gole Polakom, rozegrany późnym
wieczorem, po zakończeniu uroczystości pod Wzgórzem
Zamkowym, zapewne nie zechcą pamiętać tego „co my
zrobimy dla nich”. Ta bezduszność wychowanych już
nawet nie w czasach komunizmu, lecz liberalizmu bezkręgowców
jest przerażająca. Alicja Sęk
*/ Prof. Jan Raszka urodził się w Ropicy, miejscowości położonej w zachodniej części Śląska Cieszyńskiego, nazwanej później Zaolziem. Jego dzieciństwo, jako syna kolejarza, związane było z wieloma miejscowościami, położonymi wzdłuż śląskiego odcinka kolei koszycko-bogumińskiej. Od wczesnej młodości związany był natomiast z samym Cieszynem, gdzie rozpoczął naukę gimnazjalną i edukację artystyczną dzięki sponsorom, którzy dostrzegli jego talent, kontynuowaną później w renomowanych uczelniach zagranicznych.
**/ Przemówienie p. Barbary Michejda-Pinno, przygotowane na odsłonięcie pomnika Legionistom Ślązakom Poległym
za Polskę Cieszyn, 7 czerwca 2008 roku Czuję się niezwykle uhonorowana zaszczytem, jaki mnie spotkał, ale
zaszczyt ten dzielę z innymi, zarówno ze Śląska Cieszyńskiego
jak i pozostałych części Polski. Rodzina moja wywodzi
się z Zaolzia, skąd pochodziła większość legionistów.
Brat mojego ojca, Tadeusz Michejda z Olbrachcic i jego
brat stryjeczny, Jan Michejda z Nawsia służyli w
Legionach. W domu mojego wuja, ks. pastora Jana
Stonawskiego przy ulicy Miarki 10 w Cieszynie mieściła
się w 1914 roku kwatera Komisariatu Legionów. Ks. pastor
Franciszek Michejda z Nawsia gościł u siebie legionistów
kiedy po ciężkich walkach stacjonowali w Jabłonkowie.
Brat stryjeczny mojego ojca, dr Władysław Michejda, ówczesny
burmistrz Cieszyna, z okazji odsłonięcia tego pomnika w
1934 roku wygłosił płomienną mowę o ziemi „skąd
nasz ród”. Moja mama, Stefania, która pochodziła spod
Warszawy uczyła mnie historii tej ziemi i kazała pamiętać
o jej przeszłości pokazując mi po wojnie miejsce, gdzie
niegdyś stał pomnik Ślązaczki. Mój mąż Andrzej
Pinno, który pochodził z Radomia, nie pozwolił mi
zawahać się ani chwili, kiedy trzeba było złożyć dar
na jego wskrzeszenie. Dzisiaj, kiedy widzę to wspaniałe dzieło, ogarnia mnie wielka radość,
że Ślązaczka, jeden z najpiękniejszych pomników w
naszym kraju, wróciła na swoje miejsce. Dlatego chciałabym
tu wyrazić wdzięczność Komitetowi Odbudowy, który
działał w naszym imieniu i dla naszej wspólnej sprawy. Pomnik poświęcony Legionistom Śląskim jest dowodem pamięci o tych,
którzy walczyli o Polskę i którzy dla niej ginęli.
Jest symbolem związków Śląska Cieszyńskiego z Polską.
Całego Śląska Cieszyńskiego. W latach kiedy rodziły
się sny o niepodległości Legioniści ziemi cieszyńskiej
walczyli o wizerunek takiej Polski, jaka utrwalona była w
ich marzeniach i zawartej w takich granicach, jakie wyryte
były w ich sercach. Głębiej niż napisy zamieszczone na
tablicach pomnika. Wszystkim tutaj znane są piękne słowa
poety Jana Łyska, że przez swój udział w Legionach Śląsk
Cieszyński zdał egzamin wobec Polski. Chodzi teraz o to,
żeby Polska zdała egzamin wobec Śląska Cieszyńskiego.
Żeby po obu brzegach
Olzy mogły nadal kwitnąć polskie kwiaty. Żeby pamięć o ludziach oddanych tej
ziemi nie została nigdy wymazana. Nie wolno nam wyrzekać się marzeń, nie wolno wyrzekać się kultury,
nie wolno wyrzekać się języka, nie wolno wyrzekać się
pamięci o przeszłości. Bo jeśli my zapomnimy o tym co
nasi przodkowie uczynili dla nas, nasze własne działania
utracą sens dla przyszłych pokoleń.
|
|
|