ZAOLZIE

Polski Biuletyn Informacyjny

dokumenty,  artykuły, komentarze, aktualności

Numer 6/2008 (54)

CIESZYN

23 czerwca 2008

wersja do druku  MS Word  (doc)

   powrót do strony głównej   www.zaolzie.org  

 


SPIS TREŚCI

1.  W BIELI I CZERWIENI  -  Alicja Sęk

Prastara Wasza krew lechicka i piastowskie tradycje
sprawiły, żeście przez długie wieki przetrwali w polskości.

Nie przeszkodził Wam w tem nacisk obcy, liczne walki orężne
i kulturalne, które przeżywała Wasza ziemia.
Wierności Waszej dla Macierzy dawaliście wyraz czynny:
pracą, walką i ofiarą.
`                                              I. Mościcki

 

(z listu prezydenta RP prof. Ignacego Mościckiego z okazji
dwudziestolecia wymarszu Legionu Śląskiego w bój o Niepodległość 1914-1934 r.
- zaczerpnięte z folderu opracowanego przez
Antoniego Tomicę i Zbigniewa Tomanka, ofiarnych członków
Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Pomnika Cieszyńskiej Nike).

   

W  BIELI  I  CZERWIENI

(Z uroczystości poświęcenia Pomnika Legionistom Ślązakom poległym za Polskę)

 

Przybrana w narodowe barwy postać Ślązaczki i liczne flagi wokół pomnika Cieszyńskiej Nike, to akcenty, które w sobotnie popołudnie 7 czerwca 2008 zapowiadały zbliżającą się uroczystość.

Po wielu latach starań i nie bez rozczarowań i rozgoryczenia odbyło się wreszcie oficjalne odsłonięcie, zrekonstruowanego staraniem ofiarnych cieszyńskich patriotów, Pomnika Legionistom i Obrońcom Ziemi Cieszyńskiej poległym za Polskę, zniszczonego w pierwszym dniu II wojny światowej przez proniemieckich zaprzańców.

Uroczystość, dostępną dla szerokiego ogółu, poprzedziła niewielka wystawa fotograficzna oraz spotkanie tylko w wąskim gronie osób, poświęcone historii Legionu Śląskiego, który w r. 1914 uformował się w Parku Sikory (w lewobrzeżnej części Cieszyna, po czeskim zaborze w r. 1919 nazwanej Czeskim Cieszynem), skąd wyruszył do Krakowa i dalej na wschód, by walczyć o niepodległą Polskę.

Z powodu braku nagłośnienia niewiele osób mogło też uczestniczyć we wspaniałym nabożeństwie ekumenicznym w historycznej Rotundzie św. Mikołaja (znanej w całej Polsce z ryciny na dwudziestozłotowym banknocie). Szkoda, że władze miasta, którym podlega ten zabytek, pomimo licznych monitów  nie zapewniły dotąd nagłośnienia na zewnątrz rotundy. Nabożeństwo koncelebrowane przez trzech księży dwu wyznań zakończyło się pieśnią Boże coś Polskę, odśpiewaną zarówno przez tych, którym udało się wejść do zabytkowego kościółka, jak i licznych osób - na zewnątrz.

Po tym nabożeństwie wszyscy zebrani przeszli pod pomnik, gdzie spotkało się wiele osób – w tym oficjalni przedstawiciele różnych organizacji, m.in. harcerzy, poczty sztandarowe Macierzy Ziemi Cieszyńskiej, Związku Podhalan, Straży Granicznej oraz Straży Miasta Cieszyna, a także zespoły wokalne i muzyczne: Grupa Rekonstrukcyjna IV Pułku Piechoty, Chór Parafii Ewangelickiej  i Liceum Ewangelickiego w Cieszynie, katolicki Chór Parafii św. Jerzego z Cieszyna oraz zaolziański zespół Gorol z Jabłonkowa.

Obecnych na uroczystości, nie zdziwiła, ani też zasmuciła, nieobecność burmistrza Jerzego Ficka (PO), niechętnego odbudowie pomnika, który – przebrany w kontusz – lubi patronować różnym happeningom wątpliwej jakości organizowanym przez Ratusz na zabytkowym Rynku Głównym. Miłym akcentem było natomiast wystąpienie przewodniczącej Rady Miasta Cieszyna, pani Haliny Bocheńskiej, która powiedziała m.in.: „Jestem przekonana, że władze miasta zrobią wszystko, by to miejsce stawało się miejscem, w którym wszyscy będziemy przystawać z zadumą [...], by powstała tutaj iluminacja świetlna, by to miejsce zawsze otoczone było odpowiednią estetyką [...] Jako przedstawiciel Rady Miejskiej dołączam się do bardzo, bardzo gorących i serdecznych podziękowań dla wszystkich członków Społecznego Komitetu Odbudowy Pomnika Legionistów. To dzięki ich zaangażowaniu, prawdziwej determinacji i naprawdę wielkiemu wysiłkowi mamy dzisiaj możliwość widzieć to dzieło tu na postumencie”. Pani przewodnicząca przypomniała też, że to Rada Miasta w dniu 25 marca 2004 przyjęła uchwałę zezwalającą na rekonstrukcję pomnika z jego pierwotną lokalizacją pod Wzgórzem Zamkowym, która – zgodnie z tą uchwalą – miała zostać zakończona 30 kwietnia 2005.

W tak uroczystym momencie pani przewodniczącej nie wypadało oczywiście wspomnieć, że ten zaledwie roczny termin i postawiony warunek, iż rekonstrukcja zostanie przeprowadzona wyłącznie z zebranych środków społecznych i darów sponsorskich, bez żadnych dotacji, miał w sumie uniemożliwić odbudowę pomnika, gdyż jak się wkrótce okazało, był nie do spełnienia.

Nie wspominano też podczas tej uroczystości o batalii, jaką toczyli cieszyńscy społecznicy z władzami miasta, by zburzony przez Niemców pomnik z r.1934, dłuta wybitnego artysty prof. Jana Raszki, urodzonego w zaolziańskiej Ropicy, mógł ponownie stanąć pod cieszyńskim Wzgórzem Zamkowym. Nie wspominano o tym, że to władze miasta za rządów burmistrza Jana Olbrychta (dziś eurodeputowanego PO), pomimo licznych protestów, ostatecznie zlikwidowały całą kamienną infrastrukturę pomnika, która przetrwała wojnę, a potem lata PRL, kiedy to wykorzystano ją jako podwalinę pomnika „wdzięczności” Armii Czerwonej. Nie wspominano, że konieczność odtworzenia dokumentacji i ponownego wykonania tej infrastruktury, wraz z okazałymi schodami, bardzo podniosła koszty odbudowy pomnika. Nie wspominano, że dzięki tej odbudowie udało się za rządów PiS uzyskać dotację Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na odnowę elewacji Pałacu Habsburgów, będącego tłem monumentu, przez co miasto uzyskało piękne zwieńczenie widoku z jednej ze swoich zabytkowych uliczek – z ulicy Głębokiej – w kierunku Wzgórza Zamkowego i górującej nad nim Wieży Piastowskiej.

Imiennych podziękowań podczas uroczystości odsłonięcia nie było, choć należały się wielu, zwłaszcza ludziom starszym, schorowanym, tym którzy grosz do grosza ofiarnie zbierali datki na odbudowę, tworzyli i rozprowadzali cegiełki, pisali różne pisma, byli jałmużnikami tej odbudowy... Nie wymieniono też żadnych sponsorów, ale to chyba i lepiej, bo po tylu latach zawirowań wokół odbudowy można było kogoś pominąć, urazić...

Szkoda jednak, że zabrakło najmniejszej nawet wzmianki o trzech bohaterskich, przedwojennych harcerzach cieszyńskich Alfonsie Tomicy, Wilhelmie Sztefku i Wilhelmie Powadzie, którzy nie bacząc na grożące im ogromne niebezpieczeństwo, uratowali przed zniszczeniem przez Niemców odlane w brązie płaskorzeźby (również autorstwa prof. Jana Raszki) z postumentu pomnika i przenieśli je do domu, gdzie mieszkała ich wspólna koleżanka Marta Małyszówna. Tam, zamurowane w korytarzu, przetrwały wojnę, zaś po wojnie znalazły się w harcerskiej izbie pamięci. Szkoda, że nie wspomniano o prof. Janie Hermie, cieszyńskim artyście, który przyczynił się poważnie do odbudowy pomnika, a zwłaszcza do odtworzenia postaci Ślązaczki z zachowanego we wrocławskim Muzeum Medalierstwa jej uszkodzonego gipsowego pierwowzoru. To On włożył swój twórczy trud w przywrócenie świetności zniszczonego posągu Cieszyńskiej Nike!

Przemawiający podczas uroczystości odsłonięcia przewodniczący Obywatelskiego Komitetu Odbudowy Pomnika pan Zbigniew Cichomski, powiedział, że choć 74 lata temu, kiedy odsłaniano ten pomnik, rozmach i ranga uroczystości były znacznie wyższe (uczestniczyły w nim nieprzebrane tłumy – przyp. red.) „wtedy tak samo jak i dziś pochylono głowy przed bohaterstwem młodych ludzi z Cieszyna, Bogumina, Jabłonkowa, Orłowej i wielu innych miejscowości Śląska Cieszyńskiego. Wówczas, podobnie jak i dzisiaj Ślązaczkę postrzegano jako symbol spełnionej nadziei niepodległościowej Ziemi Cieszyńskiej i narodu polskiego.

Stojąc na tym miejscu zastanówmy się wspólnie – mówił dalej p. Z. Cichomski  czym bylibyśmy jako naród i społeczeństwo bez ofiar krwi, której nie zawahali się złożyć obrońcy Śląska, czy wreszcie chłopcy z Legionu Śląskiego [...] Tych to bowiem bohaterów utożsamiać należy z postacią stojącej na cokole dumnej Ślązaczki. To właśnie ona, jak to pięknie określił twórca pomnika i syn tej ziemi Jan Raszka „była nam przez całe lata niewoli zawsze wierną wyrazicielką polskości. Ona nam dała i wychowała tych bohaterów”, dlatego też ona stała się jedną z pierwszych ofiar II wojny światowej. Zburzona przez Niemców w pierwszych dniach września 1939 roku, niechciana w Polsce Ludowej, przetrwała jednak w myśli i świadomości mieszkańców Ziemi Cieszyńskiej, by z patriotycznej potrzeby odrodzić się i powrócić na miejsce pierwotnego przeznaczenia” [...] z całą świadomością stwierdzam, że pomysł odtworzenia pomnika,  u stóp którego teraz stoimy, był prawdziwym szczytem optymizmu, dlatego z niekłamaną dumą ogłaszam, że szczyt został zdobyty [...] z ogromną satysfakcją stwierdzam, że nasza Ślązaczka potrafiła zjednać sobie ludzi, a idea odbudowy zaczarowała i połączyła ludzi z różnych regionów Polski”.

Szkoda, że w wolnej Polsce nie można dziś mówić wolnym głosem, że nawet przewodniczący Komitetu Odbudowy Pomnika nie wspomniał o ofiarach czeskiej agresji z r. 1919 i nie przypomniał słów, które w swoim pamiętniku zapisał prof. Jan Raszka: „Śląskimi bohaterami byli nie tylko Legioniści, ale i Powstańcy oraz Obrońcy Śląska przeciwko Czechom, wobec czego im wszystkim należał się pomnik [...] obmyśliłem projekt o trzech figurach, gdyż miejsce wymagało obszerniejszej kompozycji, lecz szczupłość funduszy zmusiła mnie niebawem do zredukowania tego pomysłu do jednej figury [...] dla nas była to wojna o Polskę, a ucieleśnieniem tej Polski była nam nasza Ślązaczka [...] Z niej to zrobiłem alegorię bohaterskich czynów Legionów, Powstańców i obrońców Śląska. Z podniesioną bronią prowadzi swe zastępy do walki”.

Obawa, by broń Boże nie urazić sąsiadów zza mostu granicznego, stojącego tuż obok pomnika, choć to nie my powinniśmy się wstydzić agresji  ich przodków i mamy prawo czcić pamięć jej ofiar, odczuwalna była we wszystkich przemówieniach, nawet w wystąpieniu oficjalnego przedstawiciela z Warszawy, Sekretarza Generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, ministra Andrzeja Przewoźnika, który powiedział m.in.: „Po prawie 70 latach, kiedy Niemcy wkraczając w granice Polski zburzyli ten pomnik, przywracamy go dzisiaj do krajobrazu Cieszyna, do przestrzeni publicznej. Przywracamy go także do świadomości narodowej, świadomości historycznej Polaków. To niezwykle ważny, powiedziałbym – symboliczny gest. Ten pomnik, który nie był wymierzony przeciwko komukolwiek, był symbolem przywiązania do tradycji, do wiary, do wolności, do potrzeby walki o wolność, niepodległość własnej ojcowizny, własnego kraju, własnego narodu. To pomnik symbol, przypominający o ofierze ludzi bardzo młodych, można powiedzieć Cieszyńskich Orląt Śląskich [...] Dziś przywracamy tych ludzi do naszej świadomości, do świadomości następnych pokoleń Polaków...” Minister Przewoźnik, podobnie jak inni mówcy, wspomniał Zaolzian, którzy jako legioniści polegli w walce z wrogiem. Podobnie jak inni mówcy nie wspomniał ani słowem tych, którzy zginęli i zostali zamordowani w wyniku zdradzieckiej czeskiej napaści w styczniu 1919, o których pisał prof. Jan Raszka, a którym poświęcił on 6 kartuszy u podnóża pomnika.

 


Tylko te nieme kartusze u podnóża cieszyńskiej Nike przypominają tych, 
co z rąk czeskich agresorów  zginęli za Polskę

Pominięto te ofiary również w niezbyt sprawnie przeprowadzonym Apelu Poległych. Nie wymieniono nawet jednego z dowódców polskiej obrony Śląska Cieszyńskiego przed Czechami, kpt. Cezarego Hallera, rannego pod Kończycami i  dobitego tam czeskimi bagnetami, ani też rannych żołnierzy I Wadowickiego Pułku Piechoty, zamordowanych w ten sam sposób w zaolziańskiej Słonawie. Nie wezwano do apelu innych ofiar czeskiej agresji, poległych za Polskę na Ziemi Cieszyńskiej od Bogumina i Jabłonkowa aż po Skoczów.

Pomnik poświęcili trzej księża, którzy koncelebrowali wcześniej nabożeństwo w Rotundzie - ks. dr Andrzej Kozubski, ks. proboszcz Roman Dorda i ks. pułkownik Zbigniew Kowalczyk, Dziekan Wojsk Lądowych, który wypowiedział następujące słowa: „Chcemy Ci Panie podziękować za tych poległych współbraci naszych, podziękować i wspominać ich pamięć i to, co dla nas, dla wolnej Polski uczynili. Dziękujemy Ci za ich wiarę, za miłość, za przywiązanie do Ciebie, do kościoła i do tej tu wspólnoty cieszyńskiej. Spraw, aby ten pomnik przyczynił się do tego, byśmy ich zawsze jako żywych mieli. Pomóż nam, abyśmy wspominając tych, którzy z wiarą odeszli z tej doczesności, tak jak i oni, abyśmy i my stali się wiernymi świadkami tamtych zdarzeń, tamtej historii i byli wpatrzeni w nową przyszłość, w nową Polskę, wolność. Spraw to przez Pana naszego Jezusa Chrystusa. Wysłuchaj nas przez tego, który był, jest i będzie zawsze w nas. Amen”.

Pięknym i wzruszającym akcentem był symboliczny akt odsłonięcia monumentu, którego dokonały dwie panie – córka rzeźbiarza prof. Jana Raszki, pani Danuta Bielecka i hojna ofiarodawczyni, pani Barbara Michejda-Pinno , wywodząca się z zasłużonej rodziny zaolziańskich Michejdów.

 
Aktu  odsłonięcia dokonały najbardziej do tego powołane:
 
Pani Danuta Bielecka z d. Raszka i Pani Barbara Michejda-Pinno

Kiedy kilkunastometrowej długości biało-czerwona wstęga opadła pod cokół, poproszono obie panie o wygłoszenie krótkich przemówień.


W asyście żołnierzy po odsłonięciu pomnika

Pani Danuta Bielecka, dziękując organizatorom w imieniu całej swojej rodziny za trud włożony w odbudowę tego dzieła jej Ojca, mówiła o tym, z jaką miłością tworzył on ten pomnik, jak – mieszkając już w innych miastach – kochał z oddali Ziemię Cieszyńską. „Projektując ten pomnik – mówiła – cieszył się z dwóch rzeczy równocześnie. Jednej, że jest to pomnik dla uczczenia Polaków, którzy polegli za Polskę [...] a równocześnie wyraz hołdu dla tych wszystkich, którzy dbali, ażeby poczucie polskości, mimo wielu długich lat życia w innym państwie nie zaniknęło. Drugim względem było to, że właśnie ten pomnik miał stanąć w Cieszynie, w jego w jakiś sposób rodzinnym mieście, tym bardziej wobec tego jestem wdzięczna, że Komitet Społeczny podjął się ogromnego trudu odbudowania tego pomnika, który [...] dla mnie zawsze będzie symbolem miasta Cieszyna”.*/   

         Druga z pań, odsłaniających ten pomnik, pani Barbara Michejda-Pinno , mówiąc o swoich bliskich, których nazwiska wpisały się trwale w historię Śląska Cieszyńskiego, dodała: „Brat stryjeczny mojego ojca, dr Władysław Michejda, ówczesny burmistrz Cieszyna, z okazji odsłonięcia tego pomnika w 1934 roku wygłosił płomienną mowę o ziemi „skąd nasz ród”[...],ja  również, tak jak wszyscy, bardzo serdecznie dziękuję Komitetowi za to, że przywrócił temu miastu pomnik, który jest jego wielką ozdobą. Wydaje mi się, że jest to jeden z piękniejszych pomników w Polsce, nie tylko w Cieszynie i miasto oraz wszyscy jego mieszkańcy mogą być z tego dumni. Ten pomnik jest również symbolem związków Śląska Cieszyńskiego z Polską. To, że tylu legionistów z tej części kraju znalazło się w legionach, stało się dowodem zdania  egzaminu wobec Polski [...]Teraz chodzi o to, żeby Polska zdała egzamin wobec Śląska Cieszyńskiego, żeby nad Olzą, po obu jej brzegach, rosły polskie kwiaty. Nie wolno nam nigdy zapomnieć o naszej kulturze, o naszym języku, o naszej przeszłości, bo jeżeli my nie będziemy pamiętali naszej przeszłości, przyszłe pokolenia nie będą pamiętać o tym, co my zrobimy dla nich”**/ (Poniżej tekst, który przekazała nam do zamieszczenia Pani Barbara Michejda-Pinno. Jest to tekst Jej wystąpienia, przygotowanego na piśmie. Ponieważ zostało ono wygłoszone z pamięci, niektóre sformułowania różnią się stylistycznie od przytoczonych wyżej   i nagranych przez nas w czasie uroczystości – red.)

         Szkoda, że treść tych pięknych słów nie dociera do wielu młodych Cieszynian, zwłaszcza tych, którzy na portalu internetowym www.gazetacodzienna.pl naśmiewają się z pomnika, nazywając go kupą żelastwa, przy czym nie zauważają brzydoty sąsiadującego z pomnikiem koszmarnego fioletowego, bodajże plastikowego jelenia. Naśmiewają się z ideałów, które ten pomnik wyraża i z ludzi, którym są te ideały bliskie. Ci bezduszni młodzi ludzie, wychowani w duchu happeningów organizowanych przez Ratusz, dla których ważniejszy od pomnika poświęconego pamięci ofiar walki o wolność i niepodległość, jest nota bene przegrany mecz piłki nożnej z Niemcami, w którym „Polacy” strzelali gole Polakom, rozegrany późnym wieczorem, po zakończeniu uroczystości pod Wzgórzem Zamkowym, zapewne nie zechcą pamiętać tego „co my zrobimy dla nich”. Ta bezduszność wychowanych już nawet nie w czasach komunizmu, lecz liberalizmu bezkręgowców jest przerażająca.

 

 Po wspomnianym już Apelu Poległych i położeniu kwiatów, już o chłodnym zmroku, nastąpiła część artystyczna – wiersze recytowane przez polskich artystów z jednej i drugiej strony Olzy oraz występy chórów i orkiestry, wymienionych na wstępie cieszyńskich chórów kościelnych i zaolziańskich górali z jabłonkowskiego zespołu Gorol.

Alicja Sęk


Jabłonkowski zespół „Gorol”
– jedyny reprezentant Zaolzia w programie uroczystości poświęcenia pomnika  

  __________

*/

Prof. Jan Raszka urodził się w Ropicy, miejscowości położonej w zachodniej części Śląska Cieszyńskiego, nazwanej później Zaolziem. Jego dzieciństwo, jako syna kolejarza, związane było z wieloma miejscowościami, położonymi wzdłuż śląskiego odcinka kolei koszycko-bogumińskiej. Od wczesnej młodości związany był natomiast z samym Cieszynem, gdzie rozpoczął naukę gimnazjalną i edukację artystyczną dzięki sponsorom, którzy dostrzegli jego talent, kontynuowaną później w renomowanych uczelniach zagranicznych.

 

**/       Przemówienie p. Barbary Michejda-Pinno, przygotowane na odsłonięcie

pomnika Legionistom Ślązakom Poległym za Polskę Cieszyn, 7 czerwca 2008 roku

Czuję się niezwykle uhonorowana zaszczytem, jaki mnie spotkał, ale zaszczyt ten dzielę z innymi, zarówno ze Śląska Cieszyńskiego jak i pozostałych części Polski. Rodzina moja wywodzi się z Zaolzia, skąd pochodziła większość legionistów. Brat mojego ojca, Tadeusz Michejda z Olbrachcic i jego brat stryjeczny, Jan Michejda z Nawsia służyli w Legionach. W domu mojego wuja, ks. pastora Jana Stonawskiego przy ulicy Miarki 10 w Cieszynie mieściła się w 1914 roku kwatera Komisariatu Legionów. Ks. pastor Franciszek Michejda z Nawsia gościł u siebie legionistów kiedy po ciężkich walkach stacjonowali w Jabłonkowie. Brat stryjeczny mojego ojca, dr Władysław Michejda, ówczesny burmistrz Cieszyna, z okazji odsłonięcia tego pomnika w 1934 roku wygłosił płomienną mowę o ziemi „skąd nasz ród”. Moja mama, Stefania, która pochodziła spod Warszawy uczyła mnie historii tej ziemi i kazała pamiętać o jej przeszłości pokazując mi po wojnie miejsce, gdzie niegdyś stał pomnik Ślązaczki. Mój mąż Andrzej Pinno, który pochodził z Radomia, nie pozwolił mi zawahać się ani chwili, kiedy trzeba było złożyć dar na jego wskrzeszenie.

Dzisiaj, kiedy widzę to wspaniałe dzieło, ogarnia mnie wielka radość, że Ślązaczka, jeden z najpiękniejszych pomników w naszym kraju, wróciła na swoje miejsce. Dlatego chciałabym tu wyrazić wdzięczność Komitetowi Odbudowy, który działał w naszym imieniu i dla naszej wspólnej sprawy.

Pomnik poświęcony Legionistom Śląskim jest dowodem pamięci o tych, którzy walczyli o Polskę i którzy dla niej ginęli. Jest symbolem związków Śląska Cieszyńskiego z Polską. Całego Śląska Cieszyńskiego. W latach kiedy rodziły się sny o niepodległości Legioniści ziemi cieszyńskiej walczyli o wizerunek takiej Polski, jaka utrwalona była w ich marzeniach i zawartej w takich granicach, jakie wyryte były w ich sercach. Głębiej niż napisy zamieszczone na tablicach pomnika. Wszystkim tutaj znane są piękne słowa poety Jana Łyska, że przez swój udział w Legionach Śląsk Cieszyński zdał egzamin wobec Polski. Chodzi teraz o to, żeby Polska zdała egzamin wobec Śląska Cieszyńskiego. Żeby po obu brzegach Olzy mogły nadal kwitnąć polskie kwiaty.

Żeby pamięć o ludziach oddanych tej ziemi nie została nigdy wymazana.

Nie wolno nam wyrzekać się marzeń, nie wolno wyrzekać się kultury, nie wolno wyrzekać się języka, nie wolno wyrzekać się pamięci o przeszłości. Bo jeśli my zapomnimy o tym co nasi przodkowie uczynili dla nas, nasze własne działania utracą sens dla przyszłych pokoleń.

Barbara Michejda-Pinno

do góry


Zaolzie-Polski Biuletyn Informacyjny, nr 6/2008 (54)
Redaktor wydania: Alicja Sęk

www.zaolzie.org
   Poczta el.:  kontakt@zaolzie.org

wersja do druku  MS Word  (doc)  

    powrót do strony głównej   www.zaolzie.org 

 

do góry