ZAOLZIE

Polski Biuletyn Informacyjny

dokumenty,  artykuły, komentarze, aktualności

Numer 10/2010 (82)

CIESZYN

23 października 2010

wersja do druku  MS Word  (doc)

   powrót do strony głównej   www.zaolzie.org  

 


SPIS TREŚCI

1.  Jesienne refleksje

 

Motto:

Dyć my tu nie prziszli
Bóg wiy z jaki stróny,
jyny my tu byli z pradowna, od wieka,
nie torby żebracze, a chude zogóny
żywiły tu kiejsi  
prostego człowieka.

prostego człowieka.

(Aniela Kupiec, fragment wiersza „Gdo do nich powiy”)

 

Jesienne refleksje


Myśmy tu nie przyszli ze znanej tylko Bogu strony, byliśmy tu od pradawna, od wieków, nie torby żebracze, lecz nędzne zagony, żywiły tu ongiś prostego człowieka.

Te przepiękne i do bólu prawdziwe słowa dziewięćdziesięcioletniej zaolziańskiej poetki – Anieli Kupiec – cisną się na usta, gdy obserwuje się dziką nienawiść przybyszów „Bóg wiy z jaki stróny”, którzy w swoim zaprzaństwie popisują się antypolską nienawiścią na forach internetowych, czy też niszczą dopiero co postawione tablice z historycznymi, polskimi nazwami zaolziańskich miejscowości. Te tablice, z trudem wywalczone w części tych miejscowości, gdzie liczba ludności polskiej nadal jeszcze przekracza 10 procent, są nierzadko zaraz po postawieniu zamazywane farbą, a potem – pod pozorem konieczności oczyszczenia – zdejmowane i już nie pojawiają się ponownie.

Tej i sąsiadujących z nią tablic nie ma już w tym miejscu od lata.

 

 Długo również trwały i napotykały na wiele przeszkód starania o zawieszenie tablic z polskimi nazwami w Śmiłowicach, o czym już pisaliśmy. Kiedy wreszcie udało się kilka tygodni temu zrealizować ten wymóg, natychmiast spotkał te tablice podobny los, jak te z wyżej zamieszczonego zdjęcia.

Ciekawe też, czy wybory samorządowe, które odbyły się w Republice Czeskiej (RC) w połowie października, przyniosły jakieś skuteczne zmiany w wyjątkowo antypolsko dotąd nastawionym trzynieckim ratuszu, zarządzającym miastem, gdzie odsetek polskiej ludności nadal jeszcze wynosi ok. 17 proc., gdyż antypolskie poczynania były tu wyjątkowo uporczywe? Czas pokaże, czy uda się coś zmienić pod rządami nowej ekipy.

Trwają też w RC przygotowania do kolejnego spisu ludności, odbywającego się w tym kraju tradycyjnym, jeszcze austriackim zwyczajem regularnie co 10 lat, który ma się tam – podobnie jak w Polsce – odbyć w r. 2011. Dla czeskich władz jest to zwykle okazja do wprowadzania kolejnych tricków, mających na celu statystyczne zmniejszenie liczby zaolziańskich Polaków. Podczas poprzednich spisów było to wprowadzanie nowej narodowości: narodowości śląskiej. Pomysł, który ma być realizowany  obecnie, sięga już jednak zenitu.

Dziwiło mnie zawsze, jak można mylić obywatelstwo, czyli przynależność państwową, z narodowością. Pisząc o tym, przytaczałam zwykle przykłady czarnych sportowców, którzy uzyskując obywatelstwo naszego kraju nie stają się przecież automatycznie Polakami, jak się to zwykło sugerować. Pozostają nadal Nigeryjczykami, czy Kenijczykami, tyle że legitymującymi się polskim obywatelstwem. Przysługują im takie same prawa i obowiązki, jak rodowitym Polakom, lecz nie muszą się wyrzekać swoich korzeni. Gdyby sprawa obywatelstwa była jednoznaczna z przynależnością narodową, nie byłoby przecież problemu mniejszości narodowych. Nie byłoby w Polsce Niemców, Ukraińców, Litwinów, Białorusinów, czy Słowaków.

Mniejszości czeskiej świadomie nie wymieniłam, bo jej w Polsce w zasadzie nie ma. Jest tylko w Zelowie, w środkowej części naszego Kraju niewielkie skupisko potomków czeskich imigrantów z czasów reformacji i prześladowań religijnych w Czechach (spalenie na stosie Jana Husa i exodus jego wyznawców), którzy znaleźli w azyl w katolickiej, lecz zawsze nad wyraz tolerancyjnej Polsce.

W RC, kraju w którym do niedawna nie wolno było mieć podwójnego obywatelstwa, wymyślono na początku obecnego wieku nowe kuriozum. Podczas spisu ludności, który ma być przeprowadzony w marcu przyszłego roku, można będzie podawać podwójną narodowość. Może to znacząco wpłynąć na zmniejszenie liczby osób zaliczanych do grupy obywateli deklarujących polskie korzenie, gdyż decyzję, do jakiej narodowości się te osoby zaliczają, pozostawiono w gestii gmin, nie zawsze przychylnych Polakom.

Wyniki spisu ludności mają dla polskiej społeczności na Zaolziu istotne znaczenie m.in. z tego powodu, że w gminach, gdzie żyje co najmniej 10 procent ludności polskiej, mogą być powoływane do życia komisje do spraw mniejszości narodowych i mogą być wprowadzane polskie napisy w miejscach publicznych, w tym wspomniane na wstępie tablice z historycznymi, polskimi nazwami tych miejscowości. Ten przywilej nie dotyczy już miejscowości, gdzie jeszcze w czasach powojennych większość stanowili Polacy i z upływem lat zostali wynarodowieni, depolonizowani i wtopieni w większościowe środowisko ludności napływowej, co dotyczy szczególnie uprzemysłowionych miast zagłębia karwińskiego. Nie ma też w tym przywileju automatyzmu. Przykładem, jak można go skutecznie blokować, jest wspomniany już wyżej Trzyniec, gdzie do komisji mniejszościowej prawem kaduka powołano przedstawicieli mniejszości napływowych, odbierając tym samym moc decyzyjną przedstawicielom autochtonicznej ludności polskiej.

Ponieważ nie wydano centralnie żadnych wskazówek, do jakiej grupy zaliczeni zostaną mieszkańcy podający podwójną narodowość, wszystko zależy od tego, jak ustawa będzie interpretowana w poszczególnych gminach. Z natury nie jestem czarnowidzem, ale … bliższa koszula ciału, niż – vide casus Trzyńca.

No i zrobiło się ponuro. Oj, chciałoby się uwierzyć w to, że słowa innej zwrotki wiersza Anieli Kupiec, cytowanego na wstępie, to już nie tylko mrzonki starszego pokolenia:

Jakóżby my śmieli
czoło swe odwrócić
od ziymie rodzinnej jako matki bliskij?
Albo sie plecami do gróni obrócić
i żebrać i pytać
o cudze uściski?

 

Parafrazując ten wiersz, w jesiennym nastroju przed zbliżającym się Świętem Umarłych chciałoby się jeszcze dodać: jakże byśmy śmieli odwrócić swe czoła od Ziemi Ojczystej usianej grobami naszych przodków, polskich przodków?

 

Za kilka dni polskim zwyczajem, choć może nie wszyscy, którzy przejęli ten zwyczaj zdają sobie nawet sprawę, iż chodzi o dawną polską tradycję, zapalimy na ich mogiłach znicze. Może patrząc w te dni w migoczącą łunę nad cmentarzami od Mostów koło Jabłonkowa, po Bogumin, pomyślimy o naszych przodkach nieco inaczej niż zwykle. Wypowiadając nad grobami słowa „Cześć Ich pamięci!” będziemy pamiętali, by oddając cześć przywracać równocześnie pełnię pamięci, pamięci o wartościach, które nam przekazywali za życia. Przestańmy „żebrać i pytać (prosić) o cudze uściski”, bo ci, którzy nam dali życie „nie pytali” (nie prosili) byli twardzi i hardzi. Żywiły ich „nie torby żebracze, a chude zogóny” (kamieniste poletka), bo autochtoniczni mieszkańcy tej Ziemi byli twardymi, pracowitymi, uczciwymi ludźmi, dla których – nie złoto i brylanty, lecz czytane po polsku Pismo Święte było największą wartością.

Nie używam zwykle górnolotnych sformułowań, lecz – poddając się jesiennemu nastrojowi przed Świętem Umarłych – pozwolę sobie na nieco wznioślejsze słowa: Cześć pamięci wszystkich naszych Bliskich, którzy odeszli od nas, umierając śmiercią naturalną. Cześć pamięci tych, którzy stracili swe życie w męczeńskiej walce o lepsze życie dla nas i przyszłych pokoleń. Pamiętajmy, że nie kwiaty i znicze, lecz szczere zaangażowanie w podtrzymanie tradycji, której Oni wierni byli do końca swych dni, byłoby dla Nich najmilszym wyrazem pamięci!

Alicja Sęk 

 

 do góry



Zaolzie-Polski Biuletyn Informacyjny, nr 10/2010 (82)
Redaktor wydania: Alicja Sęk

www.zaolzie.org
   Poczta el.:  kontakt@zaolzie.org

wersja do druku  MS Word  (doc)  

    powrót do strony głównej   www.zaolzie.org 

 

do góry