ZAOLZIE - Serwis Informacyjny Historia i Współczesność

  

 

 

 

MATERIAŁY  ARCHIWALNE 2005

ZAOLZIE

Polski Biuletyn Informacyjny
dokumenty,  artykuły, komentarze, aktualności
 www.zaolzie.org

ARCHIWUM 2004   ARCHIWUM 2005  ARCHIWUM 2006

24.

Nr.12/2005 (24)  z dnia 
23 grudnia 2005


Wersja Biuletynu 12/2005(24) 
do druku

 

www.zaolzie.org


Nieustraszony zaolziański  Winkelried  

Redakcja PBI ZAOLZIE

Był rzecznikiem polskości Zaolzia. Za wielką niesprawiedliwość, zwłaszcza wobec tych, którzy oddali swe życie za wyzwolenie Kraju, a szczególnie zaolziańskich stron rodzinnych spod niemieckiej okupacji, uznał w r. 1945 wytyczenie granicy między Polską i Czechosłowacją według podziału z r. 1920  W r. 1946 napisał w tej sprawie dwa listy otwarte do prezydenta Edvarda Beneša. Nigdy na nie od demokratycznych, niekomunistycznych władz czeskich nie dostał odpowiedzi, został natomiast w związku z tym postawiony w r. 1947  w stan oskarżenia o działalność antypaństwową.

Prawie całkowicie sparaliżowany, przykuty do łóżka, władając w ograniczonym stopniu tylko lewą ręką, nie mógł oczywiście uczestniczyć w procesie. Stukając jednym palcem w klawisze maszyny  specjalnie przymocowanej do łóżka, tak jak tworzył uznawane prace naukowe – np.: „Rola języka polskiego na Śląsku Cieszyńskim w wiekach XVI-XVII”, „O źródła poznawcze do studiów nad ludową i historyczną kulturą Śląska Cieszyńskiego”, „Powieści ludu śląskiego w przybranej szacie mieszczańskiej”, „Płaźnik, studium z dziejów górniczej Karwiny”, „Prawidłowość w budowie dialektu cieszyńskiego” oraz inne liczne artykuły prasowe, tak napisał ponad dziewięćdziesięciostronicową „Odpowiedź w kwestii cieszyńskiej”, która miała być odczytana w sądzie.

Leon Derlich – rodowity zaolzianin, bo o nim tu mowa, piszący pod pseudonimem Andrzej Sowa, obchodziłby 28 listopada br. stulecie urodzin. Zmarł w r. 1965, po ponad 40 latach  unieruchomienia  – otoczony opieką matki i siostry Herminy, która poświęciła dla niego swe życie osobiste. Był odwiedzany przez licznych przyjaciół - w czasie okupacji, co wydaje się wprost niewiarygodne, kierował podziemną organizacją zajmującą się pomocą dla więźniów.

Uważamy ze wszech miar za wskazane, aby – dla przykładu hartu ducha i osobistej nieugiętej postawy - opublikować w internecie przynajmniej fragment wymienionej odpowiedzi, świadczącej o tym, że Leon Derlich, nawet jako oskarżony, nigdy  nie poddał się psychicznemu terrorowi ówczesnych władz. Oto część tego fragmentu:

„/.../   Dekretowane prawo czechosłowackie, realizujące zasadę narodowego państwa Czechów i Słowaków, (wytłuszczenia red.) a zawdzięczające swoją rację bytu faktowi  wspólnego zwycięstwa narodów sprzymierzonych  nad Trzecią Rzeszą, dostało się na spornym obszarze Śląska   Cieszyńskiego w ręce  wprost niepoczytalnych  zaślepieńców, dyszących pragnieniem pospiesznego zlikwidowania tego życia polskiego, którego tu nie zdążyli wytępić szaleńcy spod znaku swastyki. Na widok niespodziewanego bezprawia i odczuwanej krzywdy oburzeniem wezbrała cała Polska. Ale, co do Polski i spraw cieszyńskich, przez Ostrawę uprzedzana czeska opinia publiczna przybrała pozę gentlemana, urażonego „štvaním katovického rozhlasu“ [podjudzaniem ze strony radia katowickiego – tłum. red.]. Sami zaś likwidatorzy, przestawiając się z konieczności na dłuższą falę, stali się trochę mniej gwałtowni, ale za to bardziej wyrachowani i podstępni.

Dekrety i normy prawne Czechosłowacji, narzucone powiatom Nadolzia, przemieniły się w kamień młyński u szyi tutejszego polskiego życia. W momentach zaś, dla których nie starczyło paragrafów, jęły dopomagać zmowa patriotyczna, spryt i fakt posiadanej władzy.“

Proces w końcu się nie odbył. W lipcu 1948, a więc już po komunistycznym puczu, te same władze czechosłowackie uelastycznily się, uznając przewód sądowy  za zbyt kompromitujący i ryzykowny dla nich i wstrzymały dalsze postępowanie!

          Ecce .... !  

dalej ...

BILANS  KWESTII  CIESZYŃSKIEJ  60 LAT

PO USTANOWIENIU W R. 1945 PAŃSTWOWEGO ZARZĄDU KOMISARYCZNEGO NAD MIENIEM ORGANIZACJI POLSKICH I ZAKAZU  ICH  DZIAŁALNOŚCI  

Redakcja PBI ZAOLZIE

Nawiązując do fragmentu „Odpowiedzi w kwestii cieszyńskiej” Leona Derlicha, zawartego w artykule „Nieustraszony zaolziański Winkelried”, zwłaszcza w ustaleniach:

-      wyraźna jest wymowa zuchwałych dwóch lat „národní správy” [w tłum.:  państwowego zarządu komisarycznego]  nad polskim majątkiem kulturalno-społecznym,

-      wymowa zakazu wszelkich organizacji o charakterze narodowym,

można stwierdzić,  że oba roczniki (2004, 2005) Polskiego Biuletynu Informacyjnego – Zaolzie (PBI-Z), stanowią swego rodzaju kompendium faktów, jakie miały miejsce na Zaolziu w przedziale od r. 1919 do r. 2005. Zawierają one informacje o  eksterminacji życia narodowego i tożsamości narodowej polskich, rdzennych mieszkańców Zaolzia. Ta eksterminacja była i jest nadal możliwa w wyniku łamania wielu umów międzynarodowych. Z tego punktu widzenia należy ją też rozpatrywać.  

dalej ...

23.

Nr.11/2005 (23)  z dnia 
23 listopada 2005


Wersja Biuletynu 11/2005(23) 
do druku

 

www.zaolzie.org

 

Asymilacja, czy wynarodowienie?

         W roku 1916 - pod germanizacyjnymi rządami Austrii - do polskich szkół podstawowych i średnich w części Śląska Cieszyńskiego - nazwanej później Zaolziem - uczęszczało 23 376 dzieci. Pod czechizacyjnymi rządami Pragi, po czeskim zaborze tej ziemi w r.1919, liczba ta w  r. 1932   wyniosła  już tylko, lub – jak kto woli – jeszcze 12 596 (około dwanaście i pół tysiąca!!). W zaolziańskim Głosie Ludu z 3 września 2005 czytamy: „Z dniem 1 września 2005 w  polskich  szkołach  podstawowych  na Zaolziu naukę rozpoczęło (tylko) 2 022 uczniów (dwa tysiące!!!), w polskojęzycznych szkołach średnich zaś 650 młodych ludzi, w tym 451 w gimnazjum”. Tym z czytelników naszego biuletynu, którzy nie znają zaolziańskich realiów należy się w tym miejscu wyjaśnienie – zaolziańskie gimnazjum nie jest odpowiednikiem gimnazjów wprowadzonych kilka lat temu w Polsce. Jest to szkoła na stopniu licealnym, gdzie edukacja kończy się egzaminem maturalnym.  Pozostałych 199 uczniów (650 uczniów szkół średnich, odjąć 451 gimnazjalistów) nie uczęszcza natomiast do szkół polskich, tylko do polskich klas przy szkołach czeskich - Akademii Handlowej, Średniej Szkole Medycznej (zwanej błędnie w tłumaczeniu z języka czeskiego „zdrowotną”), i Technikum Przemysłowym. Zupełnie brakuje na Zaolziu polskich szkół zawodowych. Nie ma tu nawet polskich klas przy szkołach czeskich.

            W wydanej w roku 2000 publikacji zaolziańskiego Towarzystwa Nauczycieli Polskich „Tu byliśmy, tu jesteśmy...” – dotyczącej szkolnictwa polskiego na Zaolziu w ostatniej dekadzie XX wieku, jest mowa o 30 szkołach podstawowych. Jest to prawda tylko częściowa, gdyż nie wszystkie te szkoły mają własną osobowość prawną. W kilku przypadkach chodzi tylko o polskie klasy dla uczniów klas 1-5 przy szkołach czeskich i szkołę w Bystrzycy, połączoną z miejscową podstawówką czeską i to niestety przy akceptacji i poparciu urodzonego na Zaolziu b. premiera RP Jerzego Buzka (dziś reprezentującego Platformę Obywatelską!). Niestety, gdyż – jak już pisaliśmy w jednym z naszych biuletynów – czeski dyrektor szkoły wydał rozporządzenie, iż podczas przerw nie wolno personelowi pomocniczemu szkoły rozmawiać z polskimi dziećmi nie tylko po polsku, lecz nawet miejscową, polską gwarą.

dalej ...

         A.D. 2005 – 25 września ....., 23 października ...., 10 listopada - Polska wybrała  n i e p o d l e g ł o ś ć !

Suwerenne  siły narodu polskiego powołały polskiego

  • Prezydenta  RP,

  • Marszałków Sejmu i Senatu,

  • Premiera RP,

  • Rząd.

66 lat po zdradzieckiej napaści dwu sąsiadów na Polskę znów mamy  w naszym kraju własną, polską władzę.

Prezydent-elekt ogłosił, iż wyciąga rękę do zgody w Polsce ze wszystkimi, lecz na gruncie prawdy (!), ale winy zostaną rozliczone.

Po 66 latach doczekaliśmy się, że Premier RP w swoim exposé przedstawił program, zawierający m.in. zobowiązanie do ochrony Polonii oraz rdzennych Polaków w krajach ościennych.

Dla nas Zaolzian to niezwykłe wydarzenie!

dalej ...

22.

Nr.10/2005 (22)  z dnia 
23 października 2005


Wersja Biuletynu 10/2005(22) 
do druku

 

www.zaolzie.org

Cieszyńska NIKE

POWTÓRKA Z HISTORII

Można by rzec, że dla wielu naszych rodaków Czesi stali się swoistym guru. Jakże inaczej można bowiem tłumaczyć fakt, że do decydowania o uroczystości odsłonięcia na polskiej ziemi polskiego pomnika, odbudowanego ze składek polskiego społeczeństwa, upamiętniającego walkę polskich legionistów o Polskę, zniszczonego w pierwszym dniu wojny przez hitlerowców, wprasza się do cieszyńskiego ratusza i jest słuchany, wysoki przedstawiciel czeskiej dyplomacji, który bez żenady dyktuje co należy, a czego nie należy robić, kiedy odsłaniać, a kiedy nie odsłaniać. Czyżby się Panu Konsulowi Republiki Czeskiej z Katowic zamarzyły „historyczne prawa Czechów do Ziemi Cieszyńskiej”, którą w styczniu r. 1919 w całości próbowali zdradziecko oderwać od Polski, zapędzając się aż pod Skoczów? Czyżby tak wytrawny dyplomata nie wiedział, że mieszanie się w wewnętrzne sprawy suwerennego kraju pobytu jest niedopuszczalne? Nas, pomimo obiekcji pana konsula RC – cieszy, że pomnik Ślązaczki, spiżowa cieszyńska Nike, stoi już na swojej granitowej kolumnie, choć wspartej na  - nie do końca jeszcze gotowym - postumencie, u podnóża cieszyńskiej Góry Zamkowej. Wierzymy, że ofiarni członkowie Społecznego Komitetu Odbudowy tego pomnika wybiorą właściwy rangą termin jego uroczystego odsłonięcia i to bez prośby o zezwolenie konsula sąsiedniego państwa. Nas nie pytano o zdanie, gdy na Zaolziu odsłaniano pomniki czeskiego polakożercy – Petra Bezrucza...

Chętnym do wsparcia Społecznego Komitetu Odbudowy funduszami na wykończenie Pomnika Legionistom Bohaterom Ziemi Cieszyńskiej i jego otoczenia podajemy numer konta w Banku Spółdzielczym w Cieszynie :

Beneficjent: Społeczny Komitet Odbudowy Pomnika
Konto: 98 8113 0007 2001 0176 2231 0001 
z dopiskiem  POMNIK.
 

Dane przy przelewach zza granicy 
Beneficiary Name: Spoleczny Komitet Odbudowy Pomnika
Beneficiary Account #: 98811300072001017622310001 
Beneficiary Bank Name: Bank Spoldzielczy w Cieszynie
ABA#/Swift #: POLUPLPR
Beneficiary Bank Address: Kochanowskiego 4, Cieszyn, 
Poland 43400
Additional Instructions: Pomnik.....

dalej ...

          /.../ W jednej z cieszyńskich gospód [czesko-cieszyńskich] spotkała nas jednak niemiła niespodzianka. Kiedy siedzieliśmy przy jednym ze stolików, przy innym zaczęły się mało sympatyczne komentarze na temat Polaków. Jeden z naszych gospodarzy został rozpoznany przez biesiadujących Czechów i zaczęło się. Szkoda tylko, że nie mieli oni na tyle cywilnej odwagi, żeby do nas podejść i normalnie porozmawiać, a jedynie mruczeli sobie coś pod nosem. Bardziej zrozumiali i odważni stali się, kiedy opuszczali gospodę. Usłyszeliśmy: „Wy Polaki też już się zbierajcie”, a kiedy zamknęły się za nimi drzwi: „Poloki na hoki”. Czyżby dopiero za drzwiami poczuli się pewni siebie, czy się obawiali, że nas było więcej. Przykro o tym wszystkim pisać, ale też nie sposób przejść nad tym do porządku dziennego. Zróżnicowanie etniczne Śląska Cieszyńskiego nie jest nam obce. Zdajemy sobie sprawę, że codzienna koegzystencja różnych narodów żyjących na tym samym terenie nie jest rzeczą prostą, ale czy to usprawiedliwia obrażanie Polaków przez Czechów. Czy muszą odczuwać, że nie są tu mile widziani, skoro na tym terenie mieszkają od stuleci. Są u siebie, a nie obcy i nieproszeni, jak chcą ich postrzegać niektórzy przedstawiciele większości czeskiej. /.../  Szkoda tylko, że Czesi którzy nas obrazili, nie pomyśleli, że przy naszym stole mogą siedzieć nie tylko Polacy-Zaolziacy, ale także i Polacy z Polski, choć... czy to ma znaczenie. Ich postawa świadczy o braku elementarnych zasad kultury, szacunku dla innych osób, żeby nie użyć mocniejszych słów, po prostu o zwykłym chamstwie /.../.  

dalej ...

21.

Nr. 9/2005 (21)  z dnia 
23 września 2005


Wersja Biuletynu 9/2005(21) 
do druku

 

www.zaolzie.org


SZLAKIEM LEGIONU ŚLĄSKIEGO ZIEMI  CIESZYŃSKIEJ¹

opracowała Alicja Sęk

..... Najgorsza rzecz, jaka może spotkać żołnierza po walce, to  krzywda   zapomnienia.  Stąd pragniemy przygarnąć do serca dziedzictwo naszych ojców i przenieść w przyszłość hart ich ducha i ofiarę ich krwi,  gdyż społeczność narodowa, gdyż naród - który traci pamięć, ginie!
..............................................

Dwie kompanie ich było, dwie kompanie poczęte w „Parku Sikory”  w dzisiejszej zaolziańskiej części Cieszyna. Dwie kompanie, które odeszły z dworca cieszyńskiego, na którym potem „brat Czech” – zacierał napisy polskie „brata Lecha”. Na którym żandarm czeski, znany z wyczynów w  całej pierwszej wojnie światowej (nota bene zwłaszcza poza frontem),  pełnił potem służbę wytrawnym okiem żandarmskim „ku chwale czechosłowackiej republiki”.

Dwie kompanie ich było, rzucone żołnierskim rozkazem poza przełęcze Karpat, aby pełniły służbę w 3 pułku piechoty Legionów polskich.

Śląskie kompanie śpiewały piosenki o Polsce. Śpiewały i prały bagnetem i kolbą „sybirskich striełków” – za grzechy praojców, za krew powstańczą, za Sybir, za łzy matek i płacz sierót, za to co było  - i co będzie!...

Śląskie kompanie nie strzelały. Starczył im bagnet i kolba,  Starczyła pogarda pieśni, starczył zaszczyt umierania polskim żołnierzem.

Śląskie kompanie brały ciosy i odpłacały ciosami z nawiązką  aż w szale ataków załamały się bataliony „sybirskich striełków”, aż zaczęły dawać jeńców i odpływać ku gardzieli Horodyszcza, gdzie czekał na nich  precyzyjnie skoncentrowany ogień zaporowy baterii górskiej Waltera ...

Legendą tych kompanii był por. Jan Łysek, komendant „Śląskiej kompanii” Legionów polskich, pośmiertnie awansowany do stopnia kapitana.

Urodzony w Jaworzynce, malowniczej wiosce górskiej pod Jabłonkowem, miastem na dzisiejszym Zaolziu, wchłonął w siebie piękno i spokój słonecznych zbocz górskich wraz z cichym życiem górali, ich wierzeniami, podaniami, bajkami – i przepuściwszy je przez pryzmat swej twórczej wyobraźni układał w rymy lub piękna prozę.

To on był autorem pięknego utworu „Śpiący rycerze”, z którego zapożyczyliśmy dla Polskiego   Biuletynu Informacyjnego – Zaolzie znamienny cytat, zamieszczony na stronie głównej naszego serwisu:

   ...”Ognisko w domach tli, jeszcze nie zgasło
  Śpiący lud w trudzie zmaga się, wysila,
 
By się obudzić. Czas, byś dawał hasło!”

Nie tylko w poezji dał wyraz swemu przywiązaniu do ludu śląskiego. Poświęcając się w życiu cywilnym literaturze i szkole pracuje intensywnie i owocnie na polu oświatowym – poza szkołą. Rzuca hasło stworzenia scautingu wśród młodzieży śląskiej.  W ostatnich latach przed wojną był śp. Jan Łysek kierownikiem prywatnej szkoły T.S.L. w Jaworzu na Śląsku, gdzie wytęża swe siły w kierunku uświadomienia narodowego wśród tamtejszych mieszkańców. Tam też zaskoczył go wybuch pierwszej wojny Światowej. Natychmiast zaciągnął się do tworzących się oddziałów Legionów Polskich na Śląsku Cieszyńskim.

  ¹Żródła: Materiały Komitetu Odbudowy Pomnika Legionistów Ziemi Cieszyńskiej, roczniki prasy – Dziennik Polski, Śląska Brygada

dalej ...

20.

Nr. 8/2005 (20)  z dnia 
23 sierpnia 2005


Wersja Biuletynu 8/2005(20) 
do druku

 

www.zaolzie.org

 

CIESZYŃSKICH KONFRONTACJI CIĄG DALSZY

Zaolzie przestało być sprawą tabu...  

M.U.

Był to bardzo powolny proces przywracania prawdy po latach komunizmu. Wielu czeskich i polskich „znawców” historii wolało - po załamaniu się komuny w r.1989 - nadal niezgodnie z faktami powtarzać, jak to Zaolzie na podstawie decyzji konferencji monachijskiej zostało zajęte przez Polskę (o tym jaka była rzeczywistość mówią dokumenty  omawiane w nr 1/2004 PBI-Zaolzie, patrz. archiwum serwisu Zaolzie-org). Do dziś niektórzy czescy dziennikarze nadal utrzymują, że „mnichovská dohoda ze září  1938 přiřkla Těšínsko polské okupační armádě,¹ (Układ  monachijski z  września 1938 przyznał Zaolzie polskiej armii okupacyjnej – tłumaczenie  redakcji PBI-Zaolzie)

Do ujawniania prawdy o Zaolziu przyczynił się m.in. – zwłaszcza w okresie po r. 1989,  polski historyk, prof. dr hab. Marek Kazimierz Kamiński z Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk. Należą Mu się za to szczególne wyrazy uznania. Uczestniczył, zwłaszcza w pierwszych latach 90-tych 20 wieku, w wielu polsko-czeskich spotkaniach i prezentował wyniki badań polskich i czeskich zasobów archiwalnych, usuwając białe plamy w historii wzajemnych stosunków obu narodów.   

Po okresie oficjalnego milczenia o Zaolziu - również deklaracja Rządu RP z 27.4.2000 w sprawie realizacji Konwencji Ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych przyczyniła się do przełamania tego tabu. Rząd RP,  zobowiązując się do zawierania umów ochronnych na rzecz Polaków w krajach ościennych stworzył naszym Rodakom za Olzą szanse na rzeczywistą  ochronę. W tym miejscu należy wyrazić nadzieję, że zarówno RP jak i RC  wywiążą się wreszcie w tej kwestii ze swych zobowiązań.

Do odmitologizowania tematu Zaolzia dołączyły niedawne wystawy w Książnicy Cieszyńskiej –  ekspozycja  o legionistach śląskich, którzy z Parku Adama Sikory  (obecnie w lewobrzeżnej części Cieszyna) wyruszyli w r. 1914 do walki o wolną Polskę – oraz zbiory dokumentów historycznych z  r. 1938 – roku wyzwolenia Zaolzia. Poniżej, poprzedzone wstępem Książnicy w internecie,  niektóre cytaty z prezentowanych na wystawie tekstów (wytłuszczenia redakcji):

       „Niewiele jest epizodów w XX-wiecznych dziejach Polski, które tak dalece uległyby zmitologizowaniu, jak wydarzenia z jesieni 1938 r. związane z wkroczeniem wojsk polskich na Zaolzie i włączeniem tego obszaru w granice Rzeczpospolitej. Nie doczekawszy się, mimo upływu wielu dziesięcioleci, rzetelnej, wszechstronnej analizy historycznej, stały się domeną publicystyki i propagandy. Już wkrótce po klęsce wrześniowej zaczęto prezentować je jako kwintesencję błędnej, tromtadrackiej polityki "sanacyjnych pułkowników". W okresie stalinowskim przypominanie wydarzeń z 1938 r. stało się jednym z najskuteczniejszych instrumentów, przy użyciu których komunistyczna propaganda mogła podejmować próby skompromitowania II Rzeczpospolitej.  

dalej ...

19.

Nr. 7/2005 (19)  z dnia 
23 lipca 2005


Wersja Biuletynu 7/2005(19) 
do druku

 

www.zaolzie.org

 

NOWY ROZDZIAŁ W STOSUNKACH POLSKO-CZESKICH
PO ŚMIERCI GEN. W. SIKORSKIEGO
 

opracowała Alicja Sęk

(Z aneksów do książki prof. M.K. Kamińskiego „E. Beneš kontra gen. W. Sikorski”)

            12 grudnia 1943 r., został podpisany przez Mołotowa i Fierlingera (ambasadora czechosłowackiego w Moskwie – przyp. red.) Układ o przyjaźni, wzajemnej pomocy i współpracy powojennej między Związkiem Sowieckim i Czechosłowacją, wraz z protokołem przewidującym przystąpienie do traktatu trzeciego państwa graniczącego ze Związkiem Sowieckim lub Czechosłowacją i będącego przedmiotem agresji niemieckiej. Władze polskie, jak było do przewidzenia, nie zostały dopuszczone do układu, gdyż Związek Sowiecki nie wznowił z nimi stosunków dyplomatycznych. Zawarte w artykule 4 traktatu zobowiązanie sowieckie do respektowania niezawisłości i suwerenności Czechosłowacji oraz do nie- mieszania się w jej wewnętrzne sprawy pozostało na papierze¹. Tyle tylko, że ostateczny wyrok na Czechosłowację został nieco odwleczony w czasie – do lutego 1948 r., kiedy to czechosłowaccy komuniści dokonali zamachu stanu, podporządkowując bez reszty Republikę Czechosłowacką Kremlowi i czyniąc z niej państwo satelickie. Spełniły się polskie ostrzeżenia pod adresem Edwarda Beneša” (wytłuszczenie redakcji).

  ¹Dokumenty a materiály k dějinám československo-sovětských vztahů, t.4, cz. 1, s.455-457, Praha 1982


 
dalej ...

18.

Nr. 6/2005 (18)  z dnia 
23 czerwca 2005


Wersja Biuletynu 6/2005(18) 
do druku

 

www.zaolzie.org

 

Edvard  Beneš kontra gen. Władysław  Sikorski  

opracowała Alicja Sęk

[...]  Beneš, choć z jednej strony zabiegał o uznanie przez gen. Sikorskiego i polski  rząd w Angers CzKN za rząd (czego odmówili mu Francuzi), z drugiej strony prowadził antypolską politykę proradziecką. W kilka dni po sowieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939, zaprosił do siebie sowieckiego ambasadora w Londynie Iwana Majskiego i oświadczył mu, że fakt inwazji Armii Czerwonej na Polskę ocenia „z pełną aprobatą” i że „nie wyobraża sobie dalszego historycznego istnienia Czechosłowacji bez bliskiego, najbardziej nierozerwalnego związku z ZSRR. Jego gorącym pragnieniem było zmniejszenie o ponad połowę przedwojennej „wielkiej Polski” i utworzenie okrojonej o ziemie wschodnie „małej Polski”, którą nazwał „państwem buforowym” między Związkiem Radzieckim a Niemcami. Mówił, że jak długo będą Polacy śnić o wielkiej Polsce, tak długo nie może być mowy o przyszłych stosunkach  między Polską a Czechosłowacją, bo tylko „mniejsza etnograficzna Polska” nie byłaby „przedmiotem rosyjskiej wrogości” i tylko z takim państwem polskim wyrażał gotowość „wejścia w najściślejsze stosunki”. I dalej: „Jeśli Rosja będzie usatysfakcjonowana z faktu, iż małe etnograficzne państwo polskie zjednoczone na zasadach federacyjnych z Czechosłowacją nie będzie dla Rosji niebezpieczeństwem i zrezygnuje ono z ambicji pójścia dalej w kierunku wschodnim, to on Beneš ma powód, by sądzić, że Rosja będzie faworyzowała taki blok”. W rozmowie z ambasadorem Majskim zadeklarował też gotowość opowiedzenia się po stronie sowietów w ich ewentualnym konflikcie z Zachodem 

 (DWP. t.  22, kn 2, s. 326-327; M.K.Kamiński, czy Edvard Beneš, s.126-136).   [...]


 
dalej ...

17.

Nr. 5/2005 (17)  z dnia 
23 maja 2005


Wersja Biuletynu 5/2005(17) 
do druku

 

www.zaolzie.org


ŁAMANIE  PRAW  CZŁOWIEKA  NA  ZAOLZIU

W Polskim Biuletynie Informacyjnym – Zaolzie (PBI-Z) w nr 4/2005 w art. Jurysdykcja ochronna Rzeczypospolitej Polskiej nad Polakami zaolziańskimi postawiono władzom czeskim publicznie zarzut łamania praw człowieka rdzennych Polaków zaolziańskich, a Radzie Kongresu Polaków w RC zarzut kolaboracji z tymi władzami w tym względzie.

Z uwagi na znaczenie zagadnienia i dalsze postępowanie w sprawie, zarzuty te wymagają ścisłego udokumentowania.

W ww. artykule podano istotne cytaty z Konwencji ramowej o ochronie mniejszości narodowych  Każdy cytat opatrzono komentarzem redakcji PBI-Z. Wielu Czytelników z Zaolzia może w uzupełnieniu do tych komentarzy podać własne  informacje lub  fakty, łącznie z potwierdzającymi je oryginalnymi dokumentami, dotyczącymi zakresu łamania praw człowieka Polaków zaolziańskich, bo do praw człowieka, zgodnie z wykładnią art. 1 ww. Konwencji, prawa narodowe należą.  

dalej ...

CIESZYŃSKIE  KONFRONTACJE

M. U.

Cytaty z pracy Kazimierza Karnkowskiego – POLSKA A CZECHY¹
(wytłuszczenia -  autor opracowania tekstu CIESZYŃSKIE KONFRONTACJE)

[...]  Beneš – zorientowawszy się, że Stalin nie życzy sobie żadnej „federacji”, że jest nastawiony do Polaków wrogo [...]  odwrócił się stopniowo od idei planowanego sojuszu i federacji z Polską, oddając się całkowicie służbie Stalina.

Jest to chyba jedna z najmniej chlubnych kart z czechosłowackiej polityki zagranicznej,  niestety pozostaje ona dziedzictwem Czechów, którzy ponownie zdradzili Polskę dla mirażu Rosji. Beneš  [...]  płacić będzie swą służalczością i donosicielstwem na Polskę, Słowaków i innych swych sąsiadów. W swych rozmowach ze Stalinem sugerował np., jak należałoby odbudować powojenną Polskę (w żadnym przypadku w jej przedwojennym kształcie***).   [...]

(*** czyli m.in.  bez Zaolzia. Tu tkwi źródło ponownego oderwania tej ziemi od Macierzy w r.1945.

Dzięki  służalczości Beneša wobec Stalina nie stacjonowały też po wojnie aż do r. 1968 na terenie Czechosłowacji żadne sowieckie wojska, w przeciwieństwie np. do Polski, którą Armia Czerwona okupowała od  1945 do 1993 r. Przypomnijmy tutaj tytułem dygresji, że to tylko dzięki wieloletnim  (1980-1989) zmaganiom polskiego ruchu narodowego Solidarność z komunizmem mogła wybuchnąć Aksamitna Rewolucja w Pradze.

Za te szczególne przywileje dla Czechów jednak i  następcy Stalina żądali lojalności i posłuszeństwa. Dali temu należny wyraz w r. 1968, kiedy tego posłuszeństwa zabrakło!  A mieli za co żądać!!! Przecież zaledwie dwadzieścia kilka lat wcześniej towarzysze czescy mogli pod osłoną sowieckich bagnetów wkroczyć zwycięsko m.in. na Zaolzie po „ bohaterskich  zmaganiach z Niemcami”, do pokonania  których wystarczyły im zaledwie  4 dni praskiego powstania²  w maju 1945 r. W pamiętnym roku „inwazji” (r.1968) nie pamiętali już jednak i do dziś nie chcą pamiętać, że to dzięki wielkiemu Stalinowi i Benešowi mogli od maja 1945 r. rozkręcać na Zaolziu przeciw Polakom znacznie większy terror, niż Ruscy u nich w 1968 r... przypis redakcji    -:))

 [...]  Denuncjacje i złośliwości Beneša pod adresem Polaków szły tak daleko, że aż sam Stalin musiał go hamować³ 

[...]  mamy prawo oczekiwać, że to bezprecedensowe donosicielstwo Beneša do Stalina znajdzie odbicie w oficjalnej czeskiej historiografii na tematy polskie. [...]

Kazimierz  KARNKOWSKI

-------------------------------------

¹ Polska a Czechy, Kultura Paryska 1/532 – 2/533, r. 1992,  Kazimierz Karnkowski  
²
patrz m.in.:   Zbabělci  -  Škvoreckiego! 
³
Vojtěch Mastný, Columbia University, New York, The Beneš-Stalin-Molotov Conversation in December 1943;  New Documents..  


dalej ...

16.

Nr. 4/2005 (16)  z dnia 
23 kwietnia 2005


Wersja Biuletynu 4/2005(16) 
do druku

 

www.zaolzie.org

JURYSDYKCJA OCHRONNA RP NAD RDZENNĄ LUDNOŚCIĄ ZAOLZIA  

oprac. Mariusz Uniewicz  z  Zespołem

[...]  
1 lutego 1995 Rada Europy (RE) przedstawiła krajom członkowskim do podpisu  Konwencję ramową (RE) o ochronie mniejszości narodowych. [...]

Konwencja obowiązuje zarówno Rzeczpospolitą Polską jak i Republikę Czeską – ratyfikowały ją  oba państwa.

[...]  Konwencję opublikowano  w Polsce [...]  15.3.2002 w Dz.U. nr 22, poz. 209.  [...] . Dołączono do niej

DEKLARACJĘ RZĄDU POLSKI Z 27.4.2000 W SPRAWIE REALIZACJI KONWENCJI RAMOWEJ O OCHRONIE MNIEJSZOŚCI NARODOWYCH

o treści  (cytat fragmentu):

Rzeczpospolita Polska będzie realizowała konwencję ramową [...] w trybie art. 18 konwencji, zawierając umowy międzynarodowe, [...] których celem jest ochrona  [...]  mniejszości  [...]  polskich w innych państwach.

[...]

Artykul  18, ust 1  konwencji:

Strony będą starać się zawierać, tam gdzie to konieczne, dwustronne i wielostronne porozumienia z innymi państwami, w szczególności z państwami sąsiedzkimi, w celu zapewnienia ochrony osobom należącym  do mniejszości narodowych.

Komentarz PBI:  To postanowienie z art. 18 konwencji stanowi fundament, na którym oparto cytowaną na wstępie deklarację Rządu Rzeczypospolitej Polskiej do niniejszej konwencji. Decyduje o zakresie jurysdykcji ochronnej RP nad Polakami zaolziańskimi. Jest punktem wyjścia do zapewnienia:

  1.  gwarancji ochrony praw narodowych Polakom, m.in. na Zaolziu, 

  2. monitoringu dotrzymywania tych praw oraz co najważniejsza

  3. rękojmi wyegzekwowania tych praw.

        Czynniki czeskie, pomimo ratyfikacji również przez RC tej konwencji, wiążacej to państwo, wszelkimi sposobami pozorują tylko jej rzeczywiste wdrażanie w życie, zwłaszcza art. 18. Dążą do fikcyjnego tylko uregulowania swych zobowiązań. Sprawy poszły jednak za daleko. Równolegle do tej konwencji istnieją inne regulacje prawne, ujmujące analogiczne problemy w nieco innej płaszczyźnie. Państwa pozostające w określonych cywilizowanych relacjach z innymi nie mogą  tego lekceważyć. Ta sprawa jest obecnie w trakcie rowiązywania. [...]


dalej ...

15.

Nr. 3/2005 (15)  z dnia 
23 marca 2005


Wersja Biuletynu 3/2005(15) 
do druku

www.zaolzie.org

 PROWOKACJA W STARYM MŁYNIE 

       Nie mieli żadnych szans obrony ani ratunku 
       Znaleźli się na celowniku skrytego zamachu na swoją wolność, a nawet życie ze strony czeskich służb specjalnych, które nie pozostawiły im najmniejszego pola manewru. 
        Mogli zaryzykować życiem - grożono im jego odebraniem. O fakcie tej groźby te służby dobrze wiedziały, gdyż była elementem ich prowokacji. Oni natomiast nie mieli pojęcia, że chodzi o spisek. Mieli do wyboru – zginąć na miejscu, lub narażać się na więzienie. Dopiero wiele lat później okazało się, że to wszystko zostało skrupulatnie zaaranżowane przez czeską ubecję.
       Byli więc bez wyjścia. Gdyby ofiary w najśmielszej wyobraźni przewidywały, że chodzi o zdradziecki atak na ich życie i wolność ze strony legalnych czeskich organów władzy, mogłyby jeszcze w ostateczności próbować ratunku w ucieczce z Zaolzia, zabranego Polsce za przyzwoleniem Stalina w r. 1945 („ostateczne” granice Zaolzia, w myśl czes.- pol. traktatu z  r. 1947, zostały po rektyfikacji określone aż w r. 1958).
       W razie powodzenia takiej ucieczki – dwu z nich nie czekałaby przedwczesna, okropna śmierć na skutek napromieniowania uranem ... Jak jednak miałaby np. 63-letnia kobieta uciekać z pilnie strzeżonego państwa, ogrodzonego w dodatku od zachodu kolczastym drutem?  Jak uciekać z jedenastomiesięcznym dzieckiem?
       To wszystko działo się już w okresie pełnego désintéressment komunistycznej Warszawy o losy zaolziańskich Polaków, czyli na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia, kiedy ludowo-demokratyczna Czechosłowacja dumnie wkraczała na drogę rozwoju socjalistycznego. Niezłomna polskość bohaterów opisywanych zdarzeń była w oczach nowych zarządców tego skrawka ziemi cieszyńskiej przewinieniem, które – ku przestrodze innych – należało bezwzględnie ukarać. Należeli przecież do tej grupy zaolziańskich autochtonów, którzy swoim dorobkiem i intelektem chętnie wspierali polskie życie społeczne stron ojczystych.
        Jadąc do Cieszyna od strony Trzyńca, tuż przed granicami miasta - w miejscowości Ropica - do przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia można było zauważyć pokaźny obiekt  starego młyna, ze sklepem i piekarnią, będącego ongiś ostoją polskości. Dziś - jak na urągowisko - stoi tam sporych rozmiarów tablica z czeskim napisem „Starý mlýn”,  reklamująca sprzedaż żwiru, piasku i kamieni dekoracyjnych. Ani śladu historycznych murów, wśród których rozegrała się na początku lat pięćdziesiątych dwudziestego wieku jedna z największych antypolskich, komunistycznych prowokacji na Zaolziu, murów które były świadkami tragedii zacnej rodziny Brannych i Brzusków oraz  kilku innych, postronnych osób.


dalej ...

14.

Nr. 2/2005 (14)  z dnia 
23 lutego 2005


Wersja Biuletynu 2/2005(14) 
do druku

 

www.zaolzie.org

PLATFORMA CIEŚLARA – PRÓBA OBRONY  

B.W.

(...)  Paweł Cieślar jako jedyny miał odwagę w tym czasie nasilającego się czeskiego terroru komunistycznego firmować swym nazwiskiem ten program ratowania polskości na Zaolziu, nazwany ideologicznie i prowokacyjnie „O bolszewicką politykę narodowościową na Śląsku Cieszyńskim”, wygłoszony na VI powiatowej konferencji partyjnej Komunistycznej Partii Czechosłowacji w Cz. Cieszynie w kwietniu r. 1950.  Dowodził w nim  (cytujemy treści, a nie sformułowania), że:

a/  kwestia  narodowościowa pozostaje na Zaolziu,  wbrew opinii czeskich komunistów, nadal nie rozwiązana.

b/  pogląd, jakoby kwestię tę na Zaolziu  ( na r. 1949) rozwiązano już pozytywnie, bierze się  stąd, że „czescy towarzysze” mają podczas jej omawiania i głosowania na ten temat w organach partyjnych, przewagę liczebną nad „towarzyszami polskimi”.

c/  nieprawdą jest, że  każdy inny punkt widzenia, niż arbitralnie prezentowane poglądy czeskich towarzyszy, jest  fałszywy.

d/ tego rodzaju podejście – dowodził Cieślar – jest dla czeskiej partii komunistycznej szkodliwe.     

I tu zaczynało się zanosić na sytuację, przypominającą powiedzenie: złapał kozak tatarzyna... – a tatarzyn za łeb trzyma!...

Nie było bowiem wiadomo, kto kogo skutecznie i bezapelacyjnie mógł przechytrzyć w oczach Moskwy, czy czescy towarzysze Cieślara, albo czy pognębić czeskich towarzyszy mógł Cieślar - absolwent  komunistycznych kursów agitatorów w szkole partyjnej w Moskwie w latach 1926-1931?


dalej ...

 

CZESI I POLACY W „EUROREGIONIE ŚLĄSK CIESZYŃSKI”?

  Jan Leśny

Większość Polaków na Zaolziu uważa się za Czechów mówiących tylko nieco odmiennym językiem, twierdzi w internecie czeski „historyk”.

      W r. 1919, w chwili czeskiej, podstępnej agresji na Polskę, teren Zaolzia zamieszkiwało ponad 150 tyś. Polaków. Była to ponad 70% większość lokalna w skali całego tego obszaru.

W r. 1920 Czesi nadciągający na Zaolzie zaklinali się: „Polacy, my nie przychodzimy tutaj, aby Was wynarodowić!!!”

 W r. 2001 polską narodowość podało na tym obszarze już tylko ok. 36 tysięcy rdzennych mieszkańców. Reszta została brutalnie zczechizowana.

Dziś jednak nawet to nie zadowala czeskich aspiracji wynaradawiających. O większości z tych 36 tysięcy Polaków, czeski „historyk” Jan Parma twierdzi (patrz www.cepol.stosunki.pl/textyc/c0501.htm)*, że uważają się oni za Czechów, mówiących  tylko nieco odmiennym językiem. Tak więc ww. „historyk” już zaolziańskich Polaków odpisał prawie w całości !

dalej ...

 

ROZDWOJENIE JAŹNI

Stanisław Gawlik

W lutym 1990 wśród  działaczy PZKO średniego i starszego pokolenia wybuchła nieznana dotąd „epidemia“  - siadanie na dwu stołkach. Znamienne dla niej były dywagacje o potrzebie zwołania Nadzwyczajnego Zjazdu PZKO i Zlotu Polaków.

Z  jednej strony - Komitet Obywatelski Sekcji Polskiej Forum Obywatelskiego (KO-SP FO) wybrał swój organ wykonawczy, czyli Radę,  liczącą niewiele mniej członków, niż wszystkich jej wyborców. W jej skład weszli: T. Wantuła (rzecznik), M. Siedlaczek (rzecznik), J. Rusnok (rzecznik), J. Klimsza, B. Konieczny, B. Glac, J. Ciesielski, D. Branna, W. Josiek i A. Klimeš, która na następnym spotkaniu wycofała się z udziału w Radzie. Rada rozpoczęła akcję Sejmików gminnych,  korzystając bez żenady z lokali PZKO, tak potępianego przez KO-SP FO. 

Z drugiej strony - Tymczasowe Prezydium PZKO czyniło intensywne przygotowania do nadzwyczajnego Zjazdu oraz starało się  uzyskać poparcie działaczy terenowych  dla idei zorganizowania w maju w Karwinie Festiwalu PZKO. Apelowało również do członków, że potrzebna jest pomoc, zwłaszcza lokalowa, dla wznawiających swoją działalność różnych polskich organizacji społecznych. Powołano również Komisję Rehabilitcyjną, która przyjęła i rozpatrzyła wnioski dotyczące 12 osób dyskryminowanych przez poprzednie władze PZKO (tu wypada przypomnieć, iż liczba członków PZKO wynosiła powyżej 25 tysięcy osób).

dalej ...

PROTEST  przeciwko wydaniu Śląska Cieszyńskiego Czechom  

13.

Nr. 1/2005 (13)  z dnia 
23 stycznia 2005

Wersja Biuletynu 1/2005(13) 
do druku

 

www.zaolzie.org

HISTORIA LUBI SIĘ POWTARZAĆ

Alicja Sęk

  ......   O tym, że historia lubi się powtarzać, świadczą późniejsze losy Henryka Jasiczka. W dwa lata po śmierci Pawła Kubisza, w r.1970  i jego usunięto ze wszystkich stanowisk, a w chwili śmierci w roku 1976, Zarząd Główny Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego naszpikowany komisarzami z komunistycznego betonu, odciął się nawet od udziału w jego pogrzebie. W pamięci wielu Zaolzian Henryk Jasiczek pozostał bohaterem Znając tamten praski epizod, nie potrafię dołączyć do ich grona. Zastanawiam się często, czy przypomniał mu się Paweł Kubisz i tamto praskie zdarzenie,  kiedy pisał strofę:

„Gdy ci przyjaciel napluje w twarz,
przy Twoich myślach postawi straż,
zostań człowiekiem!”.  

dalej...

ZNÓW POD ZABOREM

Alicja Sęk

.............Na Zaolziu trwały bowiem nieustające prześladowania Polaków. Czesi znów, jak po 1 wojnie światowej,  postawili na podstęp i politykę faktów dokonanych. Pod osłoną Armii Czerwonej zaprowadzili na Zaolziu czeską administrację, sprowadzając uprzednio z głębi Czech tysiące swoich urzędników i milicjantów. Zaolziańscy Polacy nie posiadający obywatelstwa czechosłowackiego z międzywojennego dwudziestolecia zaczęli otrzymywać wezwania do wyjazdu z granic republiki w terminie nawet do dwu tygodni. Usunięcia wielu tysięcy polskich obywateli, będących w większości wypędzonymi po 1 wojnie światowej zaolziańskimi autochtonami, którzy po 2.10.1938 wrócili w rodzinne strony - domagał się m.in.  w czeskim parlamencie poseł Pavlík z partii ludowej, argumentując, jak podaje w cytowanej książce prof. M.K.Kamiński, iż można w ten sposób uzyskać wiele mieszkań dla czechosłowackich urzędników”.............

dalej...

W CZYIM INTERESIE?

Stanisław Gawlik

....................Wertując swoje notatki z tego okresu uświadamiam sobie, jak zawodna jest pamięć ludzka. Wracam więc do starych gazet i odświeżam wspomnienia. Potwierdza się to, co już wówczas zauważyłem, a mianowicie, że oświadczenia tych pierwszych i kolejnych „wybranych“ rzeczników były po prostu sterowane. Oto cytat z wypowiedzi „rzecznika“ M. Siedlaczka : „Zlot Polaków ma na celu powołanie do życia społecznego ciała reprezentacyjnego całej naszej grupy narodowej“ (G.L.20.1.90).............

dalej...