Wtorek,
10 marca 2009 r.
Wokół
zaolziańskiej petycji do UE - ciąg dalszy...
2009-03-10
17:52
Sprawa
petycji do UE nie przestaje budzić kontrowersji (fot. arch.)
W
artykule „Polacy z Zaolzia skarżą się w Parlamencie Europejskim (PE)”
- europoseł
Marcin Libicki
twierdzi, że „Polacy z Zaolzia zwracają uwagę,
iż język polski nie jest nauczany w szkołach”. Jest to
przejęzyczenie. Na Zaolziu, tak jak na całym Śląsku Cieszyńskim,
od ok. 250 lat edukacja dzieci na szczeblu podstawowym prowadzona była
w języku ludności miejscowej, którym był język polski. Siłą
faktu w petycji nie chodziło o brak nauczania języka polskiego w
polskich szkołach, lecz o proces ograniczania
liczby szkół z polskim językiem wykładowym, czyli
nauczania w języku polskim.
Jako
sygnatariusz wspomnianej petycji i prezes Zarządu warszawskiej
Fundacji Słowa Polskiego dla Zaolzia, organ. rejestr., przeprowadziłem
konsultację z rodakami z Zaolzia. Ich relacje potwierdzają, że
wspomniany proces pogłębia się nieustannie. Władze czeskie
sukcesywnie likwidują polskie szkoły. Z prawie 100 placówek istniejących
przed 90 laty na obszarze dzisiejszego Zaolzia, pozostało ich już
tylko ok. dwudziestu. Zmniejszyła się też liczba młodzieży
szkolnej z ok. 23 tysięcy w r. 1920 do ok. 1800 w r. 2007. Jedną z głównych
przyczyn tego spadku była masowa likwidacja polskich jednoklasówek
pod pozorem tworzenia szkół zbiorczych, czyli wydłużenie drogi
ucznia do szkoły. W tej sytuacji liczni rodzice zostali postawieni
przed wyborem, czy oddać ucznia do pobliskiej szkoły czeskiej, czy
też narażać dziecko w wieku od sześciu do dziesięciu lat na
daleki dojazd do szkoły z macierzystym językiem wykładowym. Na
oddanie dzieci do szkół czeskich decydowali się oczywiście ludzie
o niższym stopniu uświadomienia narodowego. Ponieważ szkoły
czeskie nie prowadziły i nie prowadzą obiektywnego nauczania odnośnie
mniejszości polskiej, która jeszcze na początku XX wieku była na
tym terenie większością, a wręcz przeciwnie – zabraniają
młodzieży posługiwania się nawet polską gwarą miejscową
– ograniczenie liczby polskich szkół przyczyniło się w
niebagatelnym stopniu do ogólnego spadku liczby zaolziańskich Polaków,
czyli ich depolonizacji. Podczas gdy w
chwili zbrojnego oderwania Zaolzia od Polski w r. 1919 było ich
ok. 150 tysięcy, oblicza
się, że w r. 2008 pozostało ich już tylko ok. 36 tysięcy.
Proces wynaradawiania, zagrażający
utrzymaniu tożsamości narodowej ludności polskiej na Zaolziu,
który jest m.in. skutkiem stosowania niedozwolonych metod
wynaradawiających, skłania do szukania środków obronnych. Określają
je takie umowy międzynarodowe jak Konwencja ramowa Rady Europy (RE) o
ochronie mniejszości narodowych, ratyfikowana zarówno przez Polskę
(RP) jak i Republikę Czeską (RC), obowiązująca już od wielu lat
oraz znana Karta Języków Mniejszościowych i Regionalnych. Niestety,
zwłaszcza ustalenia konwencji, są przez obie strony naruszane. Właśnie
to leżało u podstaw wniesienia w r. 2008 do Parlamentu Europejskiego
petycji dla uruchomienia działań na rzecz obrony tożsamości
narodowej społeczności, która ma prawo oczekiwać ochrony z racji
przynależności do Unii Europejskiej (UE). Jak
zapewnił szef Komisji Petycji, taką petycję może wnieść każdy
obywatel UE, władny wykazać jakąkolwiek dyskryminację.
Konwencję RE – w jej wymiarze ochrony tożsamości narodowej Polaków
zaolziańskich – można porównać z Umową pomiędzy RP-CSR z
23.4.1925. Do atrybutów Umowy z r. 1925 należał przejrzysty
monitoring przestrzegania jej ustaleń. W przypadku Konwencji ramowej
ten postulat może potencjalnie spełniać realizacja jej art. 18 (treść
niżej). Warto natomiast zauważyć, że aktualna Umowa
RP – CSRF z 6.10.1991 monitoringu ochrony praw mniejszości narodowych w
ogóle nie uwzględnia.
Polska konwencji RE względem Zaolzia nie dotrzymuje. W świetle art.1
konwencji (odnoszącego się do obowiązku międzynarodowej współpracy
dla ochrony praw człowieka), zgodnie z jej art. 18,
ust. 1 (dotyczącym umów ochronnych), ze względu na ewidentną
depolonizację autochtonicznej ludności zaolziańskiej (ponad
czterokrotny spadek jej liczby) oraz w świetle deklaracji interpretacyjnej
Rządu RP do konwencji RE, jako jej integralnej części, Polska
już dawno powinna była zawrzeć z Republiką Czeską ściśle
monitorowaną umowę dla ochrony tożsamości zaolziańskich Polaków,
tym bardziej, że
w ww. deklaracji Rząd RP jednoznacznie zobowiązał się do tego.
Republika Czeska natomiast nie dotrzymuje względem zaolziańskich
Polaków postanowień następujących artykułów Konwencji RE:
art.
3, ust.2 wespół z ust. 1, art. 4. ust 1:
(zbiorowe korzystanie z praw bez uszczerbku ze względu na narodowość).
To narodowość nie pozwala rdzennym Polakom z Zaolzia na korzystanie z
niezbywalnego prawa do własności społecznej i spółdzielczej,
wypracowanej przez przodków. W r. 1953 czeskie władze komunistyczne
prawnie sfinalizowały nielegalną konfiskatę mienia polskich
przedwojennych organizacji zaolziańskich, zaś obecne władze czeskie
do dziś nie oddały tego mienia ani w naturze, ani jego rekompensaty,
art. 9 (dotyczący wolności
słowa) – na Zaolziu brak niezależnych publikatorów polskich,
art. 10 ust 1 i 2 (prawo do
używania języka polskiego) pogłębia się wprowadzona za czasów
komunistycznych eliminacja języka polskiego z życia publicznego –
nie przedsięwzięto w tym względzie żadnych środków dla przywrócenia
sytuacji sprzed II wojny światowej,
art. 11 ust. 3 (prawo do
dwujęzycznych tablic informacyjnych – uwzględniających polskie
napisy) realizowane jest z dużymi oporami tylko w nielicznych
miejscowościach,
art. 14 ust. 1 (prawo do
nauki w języku polskim) trwa proces likwidacji polskich szkół,
art. 15 (prawo do
decydowania we własnych sprawach publicznych) przykładem łamania
tego artykułu. są tzw. gminne komitety ds. mniejszości, które
zamiast reprezentować interesy ludności polskiej – zdominowane
przez element antypolski, naruszają te interesy,
art.16 (zakaz działań
asymilacyjnych w trybie administracyjnym dla zmiany proporcji narodowościowych)
utrzymywane są zmiany granic powiatów zaolziańskich na skutek ich
połączenia z sąsiednimi powiatami tradycyjnie zamieszkałymi przez
ludność czeską, wprowadzone w czasach komunistycznych dla
zmajoryzowania ludności polskiej,
art. 18 ust. 1 (możliwość
zawarcia z Polską umowy dla zagwarantowania praw Polaków oraz właściwego
monitoringu) - nie została zawarta
Dlatego Polacy na Zaolziu spodziewają się, że Parlament Europejski
skłoni RP i RC do zawarcia, zgodnie z artykułem 18 konwencji RE,
umowy ochronnej, która zapewni polskiej, autochtonicznej ludności
zaolziańskiej możliwość pełnego korzystania z przysługujących
jej praw narodowych. Od Rady Europy oczekuje się, że zmieni zasady
monitoringu ochrony mniejszości tak, by
strona kontrolowana przestała być sędzią we własnej sprawie.
Informacje nadesłane z Zaolzia potwierdzają, iż Polacy zaolziańscy
oczekują od władz czeskich akcji uświadamiającej czeską ludność
napływową i jej potomków, aby ta uświadomiła sobie, że ludność
polska na Zaolziu – jako ludność autochtoniczna – ma prawo do
korzystania ze swych praw narodowych. To dla nich bardzo ważna
sprawa. Ten brak świadomości dotyczy zresztą i Polski. Nasi rodacy
jeżdżą nie do autochtonicznych Polaków za Olzę, tylko
„na Czechy”.
Borykają
się też oczywiście z problemami finansowymi, które mógłby rozwiązać
wspomniany już zwrot skonfiskowanego wielomilionowego mienia przodków.
Dysponowanie tymi środkami umożliwiłoby im utrzymywanie szkół z
mniejszą liczbą uczniów, niż wynosi minimum, które obowiązuje
czeskie szkolnictwo narodowe i wspieranie działalności kulturalnej różnych
organizacji. W chwili obecnej organizacje te borykają się ze sporymi
trudnościami finansowymi.
Jeśli
chodzi o fundusze unijne, to nie są one przeznaczane na cele ochrony
tożsamości narodowej ludności polskiej, lecz na polsko-czesko-słowacką
współpracę transgraniczną i wydawniczą (przykładowo współfinansowanie
czeskojęzycznej książki Józefa Szymeczka – prezesa Rady Kongresu
Polaków).
Senat RP – poprzez Wspólnotę Polską – wspiera niektóre akcje
Polaków zaolziańskich, ale siłą faktu ta pomoc nie jest ani ciągła
ani wystarczająca
Jeżeli natomiast chodzi o sprawy merytoryczne, to wystarczającej
pomocy ze strony władz polskich dla Polaków zaolziańskich można by
się spodziewać dopiero po rozciągnięciu nad nimi ochrony prawnej
Rzeczypospolitej poprzez postulowane wdrożenie Konwencji ramowej Rady
Europy.
.Józef
S
taniek
,
prezes
Zarządu Fundacji Słowa Polskiego dla Zaolzia
|