23 lipca 2009
SPRZED
80 LAT
Lato. Wprawdzie ślimaki
podgryzają mi posadzone na działce kwiaty, ale i tak przyjemnie jest
usiąść sobie pod rozłożystą gruszą – bez leżenia „na
dowolnie wybranym boku”, jak w znanej piosence, tylko z dowolnie
wybraną lekturą. Uzbierało się tego co nieco od wiosny.
Zaprzyjaźniona sąsiadka, znając moje
zainteresowania, podrzuciła mi np. ciekawą broszurkę „Polacy w
Czechosłowacji”, wydaną dokładnie 80 lat temu. Wyszła nakładem
Macierzy Szkolnej w Czechosłowacji w r. 1929 z okazji Powszechnej
Wystawy Krajowej w Poznaniu, w której zaolzianie wzięli czynny udział.
Przewodniczący Polskiego Komitetu w
Czechosłowacji, dyrektor Polskiego Gimnazjum Realnego im. Juliusza Słowackiego
w Orłowej Piotr Feliks napisał we wstępie do tej publikacji, iż ma
ona służyć przede wszystkim czytelnikom w Polsce, zaś dla Polaków
w Czechosłowacji będzie miłą pamiątką roku wystawy w Poznaniu.
Rzeczywiście miło jest po 80 latach wziąć tę książeczkę do ręki.
Dyrektor Feliks napisał też, że część pierwsza, obejmująca
zestawienie retrospektywne cech ludu polskiego w Czechosłowacji, jego
szkolnictwo, oświatę itd., często przekracza na teren polski Śląska
Cieszyńskiego (nie tylko część pierwsza – przyp.A.S.), „bo tu
i tam żyje ten sam lud i ci sami działacze pracowali do niedawna na
obydwóch terenach”.
Płakać się chce, kiedy się zważy, co
w ciągu 80 lat, które upłynęły od tamtej chwili, zrobiono z
mentalnością ludności Ziemi Cieszyńskiej. Z jednej – polskiej
– strony zupełna ignorancja i nieznajomość historii w odniesieniu
do zaolziańskich Polaków, z drugiej – czeskiej – coraz częstsze
przejawy szowinistycznej nienawiści ludności napływowej, która
zmajoryzowała ten teren. Przed 80 laty nie nazywano go jeszcze
Zaolziem. Ta nazwa ma nieco krótszy rodowód i stąd też tytuł
informacji zamieszczonej na wstępie broszury brzmi „Czeski Śląsk
Cieszyński”. Autorem tego tekstu, podobnie jak całej reszty, jest
prawdopodobnie Franciszek Kulisiewicz, profesor orłowskiego
gimnazjum, którego nazwisko podano jako autora opracowania przy współudziale
Polskiego Komitetu w Czechosłowacji.
Jak już wspomniałam, w zamyśle
Komitetu książeczka przeznaczona była dla czytelników z Polski.
Dla Polaków zaolziańskich – używając tego nieco nowszego określenia
– miała stanowić i jak widać stanowi nadal miłą pamiątkę
nawet wśród tych, którzy nie mieszkają już po lewej stronie Olzy.
Jest nie tylko cenną pamiątką, ale i cennym źródłem informacji.
Wystarczy spojrzeć na zamieszczone w tej
broszurce reklamy. Mówią one o aktywności gospodarczej społeczności
zaolziańskiej i uzmysławiają, jakiego rzędu wartości mienie
polskiej ludności przywłaszczyły sobie po wojnie nowe wówczas władze,
nawet jeszcze nie komunistycznej Czechosłowacji. Mienie, którego po
dziś dzień nie udało się polskiej ludności zaolziańskiej odzyskać.
Oto jak na rewersie okładki reklamuje się
Centralne Stowarzyszenie spożywcze dla Śląska w Łazach, założone
w roku 1905: „posiada 101
sklepów na całym Śląsku Cieszyńskim, liczy 17 000 członków
i zaopatruje ok. 150 000 głów w żywność. Stowarzyszenie
posiada piekarnię parową, gdzie wypieka się 80 000 bochenków
chleba i ćwierć miliona bułek miesięcznie. Posiada własną
palarnię kawy, wędzarnię słoniny, staczalnię piwa oraz własne
warsztaty mechaniczne i stolarskie. Obrót roczny wynosi przeszło 40
milionów Kcz (dla uzmysłowienia rzędu wielkości warto dodać,
że pensja miesięczna niewykwalifikowanego robotnika wynosiła wówczas
ok. 500 Kcz – przyp. A.S.),
fundusz rezerwowy 1 i ćwierć miliona koron, udziały członków 2 i
pół miliona Kcz, zaś wkładki oszczędnościowe przeszło 8 milionów
koron. Stowarzyszenie posiada 72 własnych realności, 3 wielkie składy
towarowe, 9 samochodów i 5 par koni dla rozwożenia towarów i
zatrudnia 240 osób”.
To tylko jeden z przykładów, lecz jakże
istotnych przykładów. Ta spółdzielnia nie tylko zaopatrywała
swoich członków w żywność. Sponsorowała też liczne akcje społeczne,
wspomagała biednych. Podobnie jak reklamująca się również w tym
wydawnictwie nieco starsza, lecz nieco mniejsza siostrzyca tej spółdzielni
– Stowarzyszenie Spożywcze dla Robotników i Rolników w Stonawie,
założone w r. 1896, Centralne Stowarzyszenie Spożywców dla Śląska
w Łazach popierało „pracę obywatelską i narodową, stosownie do
możności i potrzeby”.
Okres moich studiów przypadł na czasy głębokiej
komuny, gdy reklama nie była czymś oczywistym. Nie powiem zresztą,
że dziś jestem jej wielką zwolenniczką. Na studiach podpowiadano
nam, jak ciekawą lekturą może być książka telefoniczna, choć w
porównaniu z dzisiejszymi ofertami zawartymi na jej stronach była
bardzo uboga. Kiedy przeglądałam reklamy w omawianej tu broszurce,
przypomniał mi się ów wykładowca, staruszek dobrze zapewne pamiętający
przedwojenne czasy.
Jakże
bogatym źródłem informacji są dziś te reklamy sprzed 80 lat. Obok
spółdzielni spożywców można się z nich np. dowiedzieć o
istnieniu Towarzystwa Oszczędności i zaliczek w Czeskim Cieszynie z
filiami we własnych domach w Jabłonkowie, Frysztackie, Nowym
Boguminie, Orłowej, Trzyńcu, Dąbrowej i Karwinie – też liczącego
się zaolziańskiego sponsora – czy
też o tym, że już od roku 1880 istniała Frysztacka Kasa Oszczędności.
Jest reklama Drukarni Ludowej we Frysztackie, która przyjmowała do
druku, „ale także do własnego nakładu wszelkie dzieła, prace
literackie, naukowe, broszury, śpiewniki i książki szkolne” i
posiadała własne wydawnictwo bardzo na Śląsku Cieszyńskim
popularnych kalendarzy, które również stanowią dziś bogate źródło
wiedzy o tej pięknej, dziś wyobcowanej, historycznie
polskiej ziemi.
To
tylko drobne przykłady przedsiębiorczości naszych przedwojennych
zaolziańskich przodków, ale pokazują jak władze czeskie, konfiskując
po wojnie w pierwszej kolejności mienie spółdzielcze – pod
pozorem łączenia z czeskimi odpowiednikami – świadomie pozbawiły
ludność polską podstaw jej bytu narodowego.
Tak
się składa, że jakoś dotąd nie pisaliśmy w naszym serwisie o
zaolziańskiej spółdzielczości. W tej sytuacji postanowiłam
zacytować tu obszerne fragmenty tego, co napisano o niej 80 lat temu.
Zamierzałam pierwotnie zachować oryginalną pisownię sprzed zmiany
reguł ortografii z r. 1936, ale skapitulowałam. Nie będzie więc
współdzielczości, tylko spółdzielczość, nie gospodarczem, tylko
gospodarczym, nie wogóle, tylko w ogóle itd.
Spółdzielczość
polska w Czechosłowacji
(rok
1929).
W
życiu gospodarczym w ogóle, a ludności polskiej w Czechosłowacji w
szczególności, spółdzielczość odgrywa niepoślednią rolę.
Organizacje spółdzielcze są tutaj prawdziwymi spółdzielniami,
popierają słabą ekonomicznie ludność w jej gospodarstwie, handlu,
ułatwiają jej zbyt produktów i nabycie potrzebnych surowców i
innych artykułów. Przez wspólny zakup lub sprzedaż, przez poparcie
finansowe i kredyt, poprawiają one sytuację gospodarczą ludności
polskiej i przyczyniają się do jej gospodarczego i kulturalnego
rozwoju, a łącząc bardzo
wielki procent tejże ludności wspólnymi interesami gospodarczymi,
przyczyniają się w znacznej mierze do spoistości narodowej
tutejszego społeczeństwa polskiego.
Związek
polskich stowarzyszeń spożywczych
. W dwóch
powiatach Śląska Czechosłowackiego rozwinęły się i pracują
skutecznie przeważnie dwa typy spółdzielni: kredytowe i spożywcze.
Spożywcze są zorganizowane w Związku Polskich Stowarzyszeń Spożywczych
na Śląsku, skupiającym spółdzielnie robotnicze, wśród których
wybija się na pierwszy plan zasobne i sprężyście prowadzone
Centralne Stowarzyszenie Spożywcze dla Śląska w Łazach z 101
filiami rozsianymi po całym Śląsku. Poza tym należą do Związku:
Stowarzyszenie spożywcze dla
robotników i rolników w Stonawie z 15 rozdzielniami, stowarzyszenie
„Postęp” w Karwinie z 2 filiami oraz 12 Domów Robotniczych, to
jest spółdzielni, względnie stowarzyszeń utrzymujących Domy
Robotnicze. Organem związkowym jest „Przegląd Współdzielczy”,
wydawany w 8 000 egzemplarzy. Liczba członków stowarzyszeń i
spółdzielni należących do tego związku wynosi 18 846.
Na
pierwszym miejscu pod względem znaczenia gospodarczego, a zwłaszcza
niesłychanego wprost rozwoju w ciągu stosunkowo krótkiego czasu
stoi Centralne
Stowarzyszenie Spożywców dla Śląska w Łazach
/.../
Założyła
je w roku 1905, w 4 lata po wielkim strajku górniczym w rewirze,
garstka koksiarzy w Łazach pod nazwą „Stowarzyszenie spożywcze
dla robotników i górników w Łazach” z udziałem 20 Kcz i z
kapitałem początkowym 5000 Kcz. Rozwój towarzystwa szedł potem w
tempie amerykańskim. Już w roku 1914 zmieniono statut i dano
Towarzystwu obecną nazwę /.../
Historia
powstania i rozwoju tego stowarzyszenia wydaje chlubne świadectwo
zdolnościom organizacyjnym tutejszej ludności polskiej i budzi
podziw nawet obcych, którzy też z pewnym szacunkiem spoglądają na
jego działalność i rozwój, bo przemawiają tu nie czcze słowa,
ale zimne cyfry. Pod względem organizacyjnym może być
stowarzyszenie łaziańskie wzorem organizacji spółdzielczej.
Centr.
Stow. Łaziańskie ma też chlubną kartę w rozwoju polskiego
szkolnictwa prywatnego, bo często udziela swych lokali na szkoły
Macierzy, jako też subwencjonuje kolonie letnie młodzieży szkolnej.
Stowarzyszenie
Spożywców dla robotników i rolników w Stonawie:
- 15
rozdzielni, 2 Domy Robotnicze.
Najstarsze
z polskich stowarzyszeń spożywczych na Śląsku. Założone w r.
1896.
Stowarzyszenie
„Postęp” w Karwinie
- Samodzielnie
istniejące robotnicze stowarzyszenie spożywcze. Rok założenia
1901.
Ludowa
śpółka spożywcza w Stonawie
- 2
filie
Stowarzyszenie
Domów Robotniczych
- 12
domów własnych.
Związek
Spółek Zarobkowych i Gospodarczych w Cz. Cieszynie
- 18 000
członków
Spółdzielnie
kredytowe charakteru rolniczego skupiają się w Związku Spółek
Zarobkowych i Gospodarczych w Czeskim Cieszynie. Ludność rolnicza Śląska
nie jest zamożną ze względu na nieprzyjazne warunki klimatyczne i
lichą na ogół glebę. Większość stanowią małorolnicy, większe
gospodarstwa ... nad
30 ha
są nieliczne. Małorolnicy zarobkują oprócz tego w kopalniach węgla,
w hutach żelaznych i innych przedsiębiorstwach fabrycznych. Wobec
tego, że ta ludność nie jest zamożna, oddają jej spółdzielnie,
starające się podnieść jej dobrobyt, nieocenione usługi.
Najlepiej
rozwijają się spółdzielnie kredytowe. Pierwsze spółkowe kasy
systemu Raiffeisena powstały na Śląsku w roku 1895. W tym roku założono
4 spółkowe kasy, a to w Istebnej, Puńcowie, Tyrze i Goleszowie.
Pierwsze duże z nich założył śp. dr Franciszek Stefczyk, późniejszy
dyrektor Biura Patrona Spółek Rolniczych we Lwowie, pionier spółdzielczości
polskiej. W następnych latach zakładano żywo dalsze spółdzielnie,
a zwłaszcza nie tylko kredytowe, ale i inne, jak spożywcze,
pastwiskowe, budowlane itp. Wielkie zasługi położył w tym kierunku
śp. Jan Martinek, dyrektor szkoły w Ogrodzonej i śp. dr Jan
Michejda, adwokat, poseł sejmowy i patron Związku Spółek
Rolniczych w Cieszynie.
Dziś
prawie w każdej wiosce znajduje się oprócz spółdzielni spożywczej
spółdzielcza kasa, a we większych nawet po dwie ze względów
narodowościowych. Początkowo skupiały się polskie spółdzielnie w
związku niemieckim „Verband landwirtschaftlicher Genossenschaft”
w Bielsku i „Jednotě hospodářských společenstv” w Opawie.
Dopiero w 1908 roku zorganizowały własny związek pod firmą „Związek
Spółek Rolniczych” w Cieszynie.
Rozstrzygnięciem
ambasadorów w Paryżu z dniem 28 lipca 1920 podzielono Śląsk Cieszyński.
W części, która przypadła Republice Czechosłowackiej, znalazła
się większa część spółdzielni kredytowych ówczesnego związku.
Te utworzyły w dniu 25 września 1920 r. własny związek rewizyjny
pod firma:”Związek Spółek Zarobkowych i Gospodarczych na Śląsku
Czechosłowackim” w Czeskim Cieszynie. Obok czynności rewizyjnej
spełnia związek funkcję kasy centralnej, przyjmuje nadwyżki kasowe
spółdzielni kredytowych jako wkładki w rachunku bieżącym, względni
udzielają potrzebującym pożyczek. W dniu 31 grudnia 1928 roku liczył
związek 95 członków, a to: 63 spółkowych kas, 3 spółdzielnie
kredytowe z nieograniczoną poręką, a w tym Towarzystwo Oszczędności
i Zaliczek w Czeskim Cieszynie z 7 filiami, 2 spółdzielnie kredytowe
z ograniczoną poręką, 1 spółdzielnię rolniczo-handlową, 6 spółdzielni
spożywczych, 5 innych spółdzielni i stowarzyszeń i 15 osób
fizycznych. Spółdzielnie związkowe skupiają z górą 18 000
członków /.../.
Kasy
systemu Raiffeisena
–
11 300 członków, zebrały wkładek 30 000 000 Kcz,
udzieliły pożyczek 25 000 000 i wykazały obrotu rocznego
55 000 000.
Towarzystwo
Oszczędności i Zaliczek w Czeskim Cieszynie
–
7 filii, 5 371 członków.
Najstarsza
instytucja kredytowa Śląska, która położyła największe zasługi
na polu nie tylko gospodarczym, ale i narodowym i kulturalnym /.../
Inicjatywa założenia tego Towarzystwa wyszła z Czytelni Polskiej w
Cieszynie w roku 1873, w którym zostało ono też do życia powołane.
Założycielami byli wyłącznie polscy rolnicy ze Śląska Cieszyńskiego.
Z większych działaczy na polu narodowym zasiadali w Radzie
nadzorczej, względnie Dyrekcji przez długie lata dr Jan Michejda,
adwokat z Cieszyna, Paweł Stalmach, redaktor „Gwiazdki Cieszyńskiej”,
ks. Franciszek Michejda, pastor z Nawsia, ks. Ignacy Świeży,
katecheta w Cieszynie, Hilary Filasiewicz z Cieszyna, Adam Sikora z
Cieszyna, dr Antoni Dybowski, notariusz z Cieszyna, Andrzej Teper,
rolnik z Dolnego Żukowa, Jerzy Grycz z Łyżbic, Jerzy Glajcar z Puńcowa
i wielu innych.
Od
samego założenia Towarzystwo popierane przez całe społeczeństwo
prosperowało znakomicie. W pierwszych latach założone zostały
filie w Jabłonkowie, Frysztackie i Boguminie, następnie w Skoczowie,
w Łazach, w Dąbrowie, w Orłowej, w Trzyńcu i Karwinie. Największą
liczbę członków, bo 7 126 osiągnęło towarzystwo w roku
1912. Po podziale Śląska Cieszyńskiego większa część
Towarzystwa, bo ¾ ilości członków, została po czeskiej
stronie Śląska Cieszyńskiego, po polskiej natomiast została
centrala i filia w Skoczowie.
Z
podziałem Śląska rozdzieliło się również Towarzystwo na dwie
odrębne instytucje i dla filii pozostałych w Republice Czechosłowackiej
założona została centrala w Czeskim Cieszynie. Przez cały przeciąg
czasu cieszyło się Towarzystwo wielkim poparciem i popularnością
ludności śląskiej bez względu na przynależność partyjną i
wyznaniową. Jak ważne ono zasługi przez swą ruchliwość oddawało
społeczeństwu, świadczą najlepiej wykazy porównawcze wprost świetnego
jego rozwoju. W ciągu długiego czasu swej działalności wpływało
Towarzystwo pobudzająco i twórczo w różnych kierunkach życia
narodowego na Śląsku. Pomagało
w założeniu i finansowaniu licznych towarzystw oświatowych i
gospodarczych, jak Macierzy Szkolnej, Towarzystwa Domu Narodowego, Związku
Polskich Kas Raiffeisena, Drukarni Domu Narodowego oraz całego
szeregu spółek rolniczy, spożywczych, produkcyjnych, handlowych,
wreszcie przedsiębiorstw prywatnych, które odgrywały później
wybitną rolę społeczną. Nie zapomniało również o celach użyteczności publicznej, zasilając
różne towarzystwa znacznymi datkami.
Okres
działalności Towarzystwa od założenia do wybuchu wojny światowej,
to okres dobrej woli, wielkiej ofiarności i pracy. Towarzystwo Oszczędności
i Zaliczek w Czechosłowacji znalazło się wprawdzie wśród nowych
warunków pracy, jednak dawne zadania i cele pozostały te same i im
też w tradycji dalej hołduje /.../
Bank
Rolniczy we Frysztacie – stowarzyszenie zarejestrowane z nieograniczoną poręką. 2 filie.
Założony
został dnia 21 października 1894 przez grono rolników z Frysztaku i
okolicy.
Bank
Rolniczy nie jest bankiem akcyjnym na wzór wielkich banków, lecz
jest stowarzyszeniem spółdzielczym z nieograniczoną poręką,
opierającym się na członkach i ich nieograniczonej poręce.
Aczkolwiek Bank Rolniczy założony został przez rolników, to członkami
jego stali się z czasem obok rolników w poważnej mierze liczni
robotnicy, posiadający przeważnie małe posiadłości (dom z kawałkiem
pola), czy to górnicy, hutnicy, kolejarze itp. Nie brak też tam
rzemieślników, większych i mniejszych przedsiębiorców i urzędników.
W banku tym zastąpione są wszystkie warstwy społeczeństwa
polskiego na Śląsku Czechosłowackim, toteż w Zarządzie czyli
Dyrekcji, jak i w Radzie Nadzorczej zastąpione są wszystkie te
warstwy społeczne bez względu na partie polityczne.
Czynność
banku ograniczona jest tylko na członków, a głównym zadaniem banku
jest prowadzenie przedsiębiorstwa pożyczkowego w celu dostarczania
swym członkom dogodnych pożyczek na krótkie lub długie spłaty.
Bank
rolniczy rozwija się pomyślnie i zyskuje coraz szersze rzesze członków
i coraz większe kapitały. Liczy obecnie 1 128 członków.
Ostatni
bilans wykazuje za rok 1928 obrót 16 589 624 Kcz, a ogólny
stan bilansowy 6 282 517 Kcz /.../. Bank posiada własny dom
we Frysztackie, gdzie mieszczą się biura banku. Oprócz tego
prowadzi dwie filie, a mianowicie w Cz. Cieszynie i Suchej Górnej
/.../ członkami Rady Nadzorczej są 4 rolnicy, 2 urzędnicy a po
jednym: przedsiębiorca, górnik, kolejarz, nauczyciel, rzemieślnik i
kupiec.
*
* *
W
roku 1929, kiedy ukazała się ta broszura, moi Rodzice byli jeszcze
zaangażowaną społecznie, bezdzietną młodą parą. Byli członkami
Centralnego Stowarzyszenia Spożywców w Łazach oraz Towarzystwa
Oszczędności i Zaliczek. Nabywali żywność w sklepach łaziańskiego
„centralnego”, jak zwykło się skrótowo określać tę spółdzielnię,
zaś kredyt na budowę domku rodzinnego zaciągnęli w Towarzystwie
Oszczędności i Zaliczek. Po zakończeniu wojny zarówno
„Centralne”, jak i Towarzystwo przejęli nowi, samozwańczy,
czescy właściciele. Członkom spółdzielni odebrano korzyści płynące
z członkostwa, zaciągnięty w Towarzystwie kredyt, pomimo „zmiany
właściciela” trzeba było spłacić do końca. Przede wszystkim
jednak polska ludność zaolziańska straciła liczących się sponsorów,
a właśnie to, nie co innego było przyczyną konfiskaty polskiego
mienia pod pozorem mienia poniemieckiego. Stare porzekadło mówi: „Cygón
ukrod, Cygón mo swoji”.
Za
miesiąc postaram się zapoznać Czytelników z innymi jeszcze
fragmentami omawianej tu książeczki.
Alicja
Sęk
Z
OSTATNIEJ CHWILI
Wspominałam
już w naszym poprzednim serwisie, że z braku niezależnych
publikatorów zaczęto się na Zaolziu komunikować w sprawach społecznych
poprzez pocztę elektroniczną. Znaleźliśmy się na liście adresatów
i w ten sposób dotarła do nas następująca wiadomość, nieznanego
nam osobiście autora:
„Szanowni
Koledzy.
Prawdopodobnie
nie zauważyliście informacji, która została podana w głównych
wiadomościach na antenie TV Nová dnia 14.07.br. o godz. 19.30.
Prezenterka
Lucie Borhyová poinformowała (dokładnie o 19.50), iż dzisiaj
(rozumiej 14.7.) przewodniczącym Parlamentu Europejskiego został
wybrany cyt. „Jerzy Buzek, který má české kořeny, protože se
narodil ve Smilovicích na Těšínsku”
(Jerzy Buzek, który ma czeskie korzenie, bo urodził się w Śmiłowicach
na Zaolziu – tłumaczenie. A.S.). Otóż przeczytała, co jej
napisano, ale czy to nieznajomość historii, czy też świadomy krok,
mający na celu zamilczanie rzeczywistości o autochtonicznej mniejszości
narodowej na terenie Śląska Cieszyńskiego – czyli Zaolzia? Bo i
tak można interpretować niby pewną nieścisłość. Układa się to
jednak w mozaikę, która ma przemilczać fakty o polskich korzeniach
ludu tego regionu. Jest to niezbity dowód, jak można manipulować świadomością
obywateli”.
Nie
dziwi mnie oburzenie autora tego tekstu, ani jego nadawcy do naszej
redakcji. Nie chodzi tu o Jerzego Buzka, lecz o fakt świadomego fałszowania
historii. Gdyby iść tropem myślenia redaktorów czeskiej stacji
telewizyjnej Nová, należałoby stwierdzić – piszę to oczywiście
ironicznie – że Jerzy Buzek ma niemieckie korzenie, bo urodził się
w r.
1940 in
Smilowitz, Kreis Teschen – Olsaland, albowiem Zaolzie było wówczas
wcielone do wielkoniemieckiej rzeszy niejakiego pana Adolfa H.
Nie
sądzę, by redaktor czeskiej telewizji, redagując tę wiadomość
nie wiedział o tym, że Jerzy Buzek wywodzi się z zacnej polskiej
rodziny Buzków z ongiś polskiej Końskiej (dziś dzielnica mocno
antypolskiego Trzyńca z 14 proc. polskiej ludności) i po kądzieli z
rodziny polskiego nauczyciela, z polskich Śmiłowic, gdzie pomimo
znacznego jeszcze odsetka Polaków, władze gminne nie chcą wyrazić
zgody na umieszczenie na tablicach miejscowych pierwotnej, polskiej
nazwy, choć takie prawo przysługuje tam Polakom z mocy europejskich
konwencji
Przyszło
mi teraz do głowy, że ten kamuflaż z czeskimi korzeniami Jerzego
Buzka, może się wywodzić właśnie z tej przyczyny. No bo jakże
to? W „czeskich” Smilovicích miał czelność urodzić się jakiś
tam Polak, który nota bene sięga po urząd szefa Parlamentu
Europejskiego, nawet jeśli ten Polak mieszkał tam tylko przez
pierwsze dwa lata swojego życia i to
nie pod czeską, lecz pod niemiecką okupacją?
Swoją
drogą to ciekawe, czy gdyby się zwrócić do „śmiłowiana”,
piastującego tak wysoką funkcję na szczeblu europejskiej władzy,
zechciałby on utracić słówko na rzecz dotrzymywania przez czeskie
władze – w tym przypadku władze lokalne jego rodzinnej miejscowości
– międzynarodowego
ustawodawstwa przyjętego przez instytucję, którą obecnie kieruje?
O
tym, że jak się chce, to można, przekonuje nas pewna pozytywna
sprawa z ostatniego okresu. Ministerstwo Transportu RC, na wniosek
Polskiej Sekcji Narodowej Ruchu Politycznego „Coexistentia-Wspólnota”
sprzed wielu lat, zgodziło
się, by – zgodnie z obowiązującą w RC ustawą – w gminach,
gdzie liczba polskiej ludności przekracza jeszcze 10 proc. na
odrestaurowywanych sukcesywnie dworcach pojawiły się również i
polskie nazwy stacji. Jak do tej pory napisy z polskimi nazwami są już
w Bystrzycy, Nawsiu i Boconowicach.
Dyskutowaliśmy
w redakcji, czy słusznie polska nazwa umieszczona została w
nawiasach. W sumie nie doszliśmy do consensusu, ale moim zdaniem te
nawiasy mają swoje uzasadnienie. Podkreślają, iż chodzi o odwołanie
do pierwotnej nazwy, choć... chyba nie o to chodziło autorom pomysłu.
W każdym razie miło widzieć i słyszeć, że czyjeś wieloletnie
wysiłki nie poszły na marne, choć jak się to często na Zaolziu
zdarza, znaleźli się już tacy, co próbowali je zmarnować, zamazując
farbą polskie napisy na peronach.
Czescy
radni ze Śmiłowic zapewne zacierają z zadowolenia ręce. Im czeskie
koleje państwowe nie zagrażają. Nie ma u nich ani jednej glajzy
(szyny), a cóż dopiero dworzec? Tylko wąż Złotogłowiec z
pobliskiej Goduli łapie się za swoją dawno już odzyskaną złotą
koronę (skradzioną w podaniu ludowym przez ligockiego pastuszka), że
jakoś się dziwnie w tych Śmiłowicach mówi, nie tak, jak to hań
downi bywało.
Alicja
Sęk
|