23 grudnia 2009
Jak
zapewne naszym Czytelnikom wiadomo, Polski Związek Kulturalno-Oświatowy
(PZKO), jest największą polską organizacją społeczną na Zaolziu.
Istnieje od r. 1947. Powstał na gruzach bardzo licznych
przedwojennych polskich organizacji na tym terenie, których działalność
została po II wojnie światowej przez władze czeskie zakazana.
Jego
Zarząd Główny, jako kierownictwo jedynej organizacja polskiej, założonej
z błogosławieństwem czeskich mocodawców, od chwili powstania
naszpikowany był agentami pilnującymi interesów czeskiego
zwierzchnictwa komunistycznego. Z opornymi brutalnie się
rozprawiano. Na przestrzeni lat wymienialiśmy w naszym serwisie takie
nazwiska jak Paweł Kubisz, Paweł Cieślar, Leon Derlich (Andrzej
Sowa)... Kneblowano im usta, próbowano usunąć w otchłań niepamięci...
Autochtoni,
autochtoni
Dzwon
na alarm się rozdzwonił
...
pisał wówczas Poeta – Paweł Kubisz. Wielu udawało, iż tego
dzwonu nie słyszy, wielu
próbowało zagłuszyć jego głos. A jednak – kto z młodszych
zaolzian kojarzy dziś nazwiska ówczesnych „sekretarzy“ ZG spod
znaku sierpu i młota? Z drugiej zaś strony, kto z nich nie
słyszał choćby o Pawle Kubiszu?
Zarządem
Głównym sterowali partyjni sekretarze, bazę członkowską PZKO
stanowili zwykli, uczciwi Polacy, pragnący kultywować tradycje
swoich przodków i te tradycje kultywowali w terenie.
Kiedy
wybuchła w Polsce Solidarność i udało się w końcu rozgromić
komunę, kiedy Czesi zorganizowali w Pradze demonstrację nazwaną
szumnie „aksamitną rewolucją“ i powstały nowe partie
polityczne, które objęły władzę w Warszawie i w Pradze, z miejsca
znaleźli się chętni do objęcia rządu dusz nad zaolziańskimi
Polakami we współpracy z rządzącą wówczas w Czechosłowacji
Obywatelską Partią Demokratyczną.
Pisał
już o tym kilkakrotnie w naszym serwisie
dr Stanisław Gawlik
, jeden z tych zaolziańskich działaczy, którzy przyczynili się
do obalenia skorumpowanego Zarządu Głównego PZKO, nie dopuszczając
do rozbicia podstawowych organizacji terenowych.
Na
początku grudnia br. odbył się kolejny, XXI Zjazd PZKO. Wybrano
nowe władze. Nastąpiła zmiana pokoleń. Na miejsce ustępującego,
już prawie osiemdziesięcioletniego prezesa Zygmunta Stopy, który
piastował tę funkcję przez ostatnich 10 lat, wybrano pięćdziesięciopięcioletniego
Jana Ryłkę, który od 18 lat z dużym sukcesem szefował kołu
PZKO w Jabłonkowie, jednemu z największych i najprężniejszych
kół miejscowych Związku.
Jak
się dowiedzieliśmy, nowy prezes chce w swojej działalności postawić
przede wszystkim na młodych. Rozmawialiśmy na ten temat z dr.
Stanisławem Gawlikiem z Nawsia, wieloletnim członkiem jabłonkowskiego
Koła, aktualnym Przewodniczącym Polskiej Sekcji Narodowej Ruchu
Politycznego Wspólnota-Coexistentia w RC.
Pytanie:
Co
Pana zdaniem należałoby zrobić, aby młoda generacja zaolziańskich
Polaków podjęła walkę o podstawy swej tożsamości narodowej?
St.
Gawlik:
Młodą generację Polaków trzeba podzielić
na trzy grupy wiekowe.
-
Ci najstarsi, trzydziestolatkowie mogą jeszcze odzyskać zdolność
otwartego występowania w myśl patriotycznej zasady Bóg, Honor,
Ojczyzna. Oni bowiem w związku z głoszoną w ich dzieciństwie
ideologią dotknięci zostali kryzysem wartości
moralnych. W wieku dojrzewania przeżyli okres dzikiego liberalizmu,
podsycanego nieograniczonym huraoptymizmem. Obecnie znaleźli się na
rozdrożu i uświadamiają sobie, jakie wartości ominęły ich
wielkim łukiem, przez co odczuwają zawód i frustrację. Jeśli będą
mieli okazję, by zastanowić się nad swoim dotychczasowym życiem chętnie
powrócą do swoich korzeni.
- Młodzież w
wieku szkoły średniej oraz pomaturalnym, jeśli nie została wciągnięta
w nurt pracy społecznej, jest wyobcowana narodowo.
Trzeba do niej docierać poprzez nowoczesne środki przekazu,
takie jak internet, popularyzować przyswajalne przez nią gatunki
muzyki rozrywkowej – np. koncerty Hip-Hopowe, stwarzać warunki
aktywności fizycznej, m.in. poprzez organizowanie różnych rajdów
sportowych, czy też budowanie obiektów typu U-band. Tę młodzież
można pozyskać dzięki propagowaniu innych form działalności
artystycznej aniżeli tradycyjne, lecz tradycyjnych w
żadnym wypadku eliminować nie należy.
-
Grupa najmłodszych – przedszkolaków oraz uczniów szkół
podstawowych pierwszego
stopnia to Tabula Raza. Te dzieci należy uczyć patriotyzmu i dumy
bycia Polakiem, wykorzystując w tym celu różne formy prezentowania
polskiej kultury narodowej. Tutaj najważniejszą rolę musi spełniać
rodzina i szkoła. Jest to przede wszystkim zadanie dla
tej grupy obecnych
trzydziestolatków, którzy są rodzicami tej dziatwy.
Dopiero
gdy wszystkie te grupy uświadomią sobie, że mają pełne prawo być
Polakami i nic nie może im w tym przeszkodzić, możemy zacząć mówić
o walce dla zapewnienia własnej tożsamości narodowej. To jest
zadanie dla najstarszego pokolenia, pokolenia dziadków. To oni nie
mogą ulegać marazmowi i nie wolno im rozleniwiać się w niemocy
działania. To oni muszą nieustannie przypominać: „Tu byliśmy ,
tu jesteśmy, tu będziemy na
tej naszej Zaolziańskiej Ziemi“.
Pytanie:
Czy
odzyskanie mienia polskich organizacji przedwojennych na rzecz PZKO
pomogłoby w zajęciu przez tę organizację pozycji społecznej, jaką
zajmowały polskie organizacje przed wojną? Jak je odzyskać?
St.
G.: Odzyskanie
polskiego mienia jest prawem niezbywalnym. Walka o jego zwrot tam,
gdzie jest to bezdyskusyjne, tzn. w przypadku Macierzy Szkolnej oraz PTTS
Beskid Śląski będzie kontynuowana. Tym zajmują się działacze
tych konkretnych organizacji. Natomiast cała reszta mienia, które
zostało zagrabione, a w niejednym przypadku fizycznie zniszczone i
nie ma realnej możliwości jego zwrotu, powinno zostać wycenione
jako pożyczka dla państwa czeskiego, od
której obecne władze czeskie – tytułem rekompensaty –
powinny wypłacać nam corocznie odsetki tak, by w okresie
powiedzmy 50 lat doszło przynajmniej do częściowego zwrotu wartości
zagrabionego mienia. Kwotę uzyskanych w ten sposób odsetek należałoby
corocznie dzielić między wszystkie istniejące polskie organizacje,
stosownie do liczby ich członków. W ten sposób można by doprowadzić
do sprawiedliwego wyrównania krzywd powstałych na skutek zagrabienia
przez władze czeskie mienia naszych przodków. Nie zwalniało by to
państwa czeskiego do udzielania polskim organizacjom dotacji
finansowych na mocy dotychczasowych rozwiązań prawnych – gdyż
nadal pozostajemy podatnikami tego państwa.
Pytanie:
Czy
PZKO może przynajmniej częściowo stać się organizacją niezależną?
O jakim programie? Co należy formalnie uczynić?
St.
G.: PZKO nic nie broni
by stało się w pełni podmiotem niezależnym. Namacalnym tego
dowodem są wewnętrzne struktury Związku – Koła Miejscowe. Również
zespoły artystyczne oraz sekcje są w całej rozciągłości
autonomiczne. Nieporozumienie wynika z tego, iż – Rada Polaków
– grupa uzurpująca sobie prawo
do reprezentowania wszystkich zaolziańskich Polaków, nagminnie tę
autonomię łamie występując jako jedyny i niepodważalny arbiter
zarówno wobec władz RC jak i RP (a te tę jego rolę chętnie
respektują). Jest to dla zaolziańskich Polaków tym gorsze, że to
grono, będące organizacją społeczną stroi się w szatki
polityczne, reprezentując stanowisko rzadzących partii politycznychw
RC. Wciąga w te gierki społeczność PZKO, co powoduje rozdwojenie
jaźni niektórych co ambitnieszych członków Związku. Działaność
tych struktur, które umniejszają niezalezność PZKO należy
formalnie traktować jako niezgodną ze Statutem PZKO i wskazywać na
to otwarcie na wszystkich szczeblach władzy zarówno w RC jak i w RP.
Pytanie:
Czy
PZKO nie powinno uruchomić własnego organu prasowego, który zastąpiłby
autocenzurowany wewnętrznie Głos Ludu?
St.G.:
PZKO
posiada własny miesięcznik, który jest co prawda wiernym odbiciem
rozdarcia psychicznego społeczeństwa polskiego na Zaolziu, ale jakością
wysoko przewyższa GL.
By
móc posiadać własną, niezależną prasę musiałyby zostać spełnione
odpowiednie warunki finansowe i kadrowe.
Finanse musiałyby pochodzić ze źródeł prywatnych. Kadra
zdolnych, wykształconych, kreatywnych dziennikarzy jest w zasięgu ręki,
lecz musiałby się znaleźć mecenas, z wizją i szczodrą ręką,
by ten potencjał zagospodarować.
Gdyby się taki znalazł, większość naszego społeczeństwa
by go bezprzecznie posparła .
Pytanie:
Jakie
międzynarodowe regulacje prawne między RP i RC powinny zaistnieć w
miejsce nieskutecznego traktatu z r. 1991 między RP a byłą CSRF?
St. G.:
Podstawą tych regulacji niewątpliwie powinno być zawarcie Umowy
ochronnej w myśl art.18 Konwencji
ramowej Rady Europy o ochronie mniejszości narodowych, obejmującej
autochtoniczną ludność polską w RC. Powinno to być priorytetem
dla władz polskich. Takie gwarancje w odniesieniu do Polaków żyjących
poza granicami Kraju są zawarte w Dz.U. Nr. 22 z 15.3.2002 poz.
209 str. 1365 wraz z oświadczeniem ówczesnego prezydenta RP, że
ustalenia te będą niezmiennie dotrzymywane poprzez zawierane umów
ochronnych obejmujących Polaków w krajach ościennych.
Alicja
Sęk
P.S.:
Temat ożywienia życia narodowego na Zaolziu na pewno nie został
niniejszym wyczerpany ...
|